Lawendę w ogródku mam, niech i w kuchni mi zapachnie.. :) Szczególnie na śniadanie w postaci delikatnych scones.. :)

Autorka: 10/23/2014

No to mamy pogodę po byku! No ja nie wiem.. Czy u Was też za oknem wczoraj lało, lało i lało? Ani jednej minuty spokoju nie było?! matko.. myślałam, że padnę!
Szczególnie, że całe miasto jakby zapomniało o studzienkach kanalizacyjnych i brodziłam ja prawie po kostki w wodzie.. Grr...! Jesień to piękne złote liście, promienie słońca spadające na twarz, już nie tak ciepłe, ale przyjemne..
A nie! Deszcz, szaro-buro, zimno i mokro! 
No, to jak się wyżaliłam.. :D
Próbuję pisać pracę licencjacką i mimo że temat mój bardzo dla mnie ciekawy, wręcz interesujący, to jakoś zabrać się nie mogę.. no nie mogę! Możecie coś poradzić? Jakieś rady nie od parady? :)
Nie pogardzę!!

Swoją drogą.. tak siedzę sobie pod kołderką, z grzejącym laptopem w kolana.. Obok mnie leży kawusia i tworzę ten post..
Przed oczyma staje mi pewien obraz: na zewnątrz jeszcze ciemno, dom w ciszy pogrążony śpi. Schodzę schodami na dół i docieram do miejsca, które kocham- kuchni :) Widzę jak moje psiaki zdezorientowane, z zaspanymi oczyma patrzą na mnie- pewnie myślą, że zwariowałam.. Dzielnie więc przekręciły się na posłaniu w drugą stronę i dalej zapadły w sen.
A ja nastawiłam wody, zalałam kubek z kawą i wyjęłam z lodówki masło i kremówkę.. Tak, tak! Będę piec! :) Mimo wczesnej pory, mimo tego że inni śpią.. ja będę piec!
Na blacie jak najciszej zagniotłam ciasto, wykroiłam odpowiednie krążki popijając w tym czasie kawę.
Gotowe bułeczki wstawiłam do nagrzanego piekarnika, aby już po 5 minutach czuć ten zapach! Zapach zniewalający, zapach otulający.. :)
Za oknem pojawiło się słońce, rzucając ciepłe promienie słońca do kuchni i salonu. Zapach wydobywający się z piekarnika był coraz bardziej intensywny.
Przygotowałam talerzyki, podałam sztućce na stół, otworzyłam słoiczek z domowymi powidłami.
W tym momencie w kuchni nie jestem już sama! Dzielnie dwa psy wtórują mi koło nóg- zbawione zapachem z nadzieją na małe co nieco o poranku..
Parzę kawę drugi raz, teraz w większej ilości.
Wyjmuję ciepłe scones, zapach rozwinął się do szczytu możliwości wypełniając cały dom, układam na paterze i podaje do stołu. Stołu, który wciągu ostatnich 3 minut wypełnił się po brzegi domownikami :)
Widać lawenda działa również pobudzająco :)
I tak wspólnie zjedliśmy śniadanie, pełne rozmów, śmiechu..
Śniadanie pełne zachwytu nad delikatnością scones, nad ich zapachem..
Śniadanie jakich mało, bo któż zawsze ma czas by tak je celebrować?

Uwielbiam robić takie "niespodzianki" rodzinie, uwielbiam jak doceniają i jak smakuje! :)
A co do scones.. to tak delikatnych, tak aromatycznych jeszcze nigdy nie jadłam!
O mamooo.. one były cudowne, czy to właśnie z powidłem, czy jedzone solo. Idealne na śniadanie, idealne na przekąskę.. Idealne nawet na niepogodę! :)

Musicie ich spróbować, musicie!
I tak z tego piękne wspomnienia nie zostaje mi już nic.. teraz czas zwlec się z łóżka i uciekać na uczelnię.. 
a Wam życzę smacznego! :)

Lawendowe Scones (Inspiracja Every Cake You Bake)

Składniki: 
Scones:
-260 g mąki
-100 g zimnego masła
-1 jajko
-1/3 szklanki cukru
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1/2 szklanki śmietanki kremowej 30%
-1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią
-2 płaskie łyżeczki suszonej lawendy
-1/4 łyżeczki soli
Dodatkowo:

-2 łyżki stopionego masła
-1 łyżeczka suszonej lawendy

Wykonanie:
Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiać do miski.
Dodać zimne masło pokrojone na kawałki, cukier, cukier waniliowy, sól i lawendę.
Jajko wraz ze śmietaną lekko rozkłócić widelcem i wlać do reszty składników.
Szybko zagnieść ciasto, (nie musi być idealnie jednolite).
Długie wyrabianie zepsuje jakość ciasta!
Ciasto rozwałkować lekko na oprószonym mąką blacie, aby miało około 2-3 cm grubości.

Wycinać scones okrągłe. 
Przenieść na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Każdą bułeczkę posmarować stopionym masłem i lawendą.
Piec w nagrzanym piekarniku do 200 stopni około 20 minut aż scones urosną i ładnie się zarumienią. 










 Smacznego!

Podobne posty

47 komentarze

  1. uwielbiam scones! miałam kiedyś fazę na ich przygotowywanie niemalże codziennie - z rodzynkami, cynamonem, podane z domowymi konfiturami. Idealne śniadanie :-) Musze do nich koniecznie wrócić i wypróbować ten przepis!
    Pięknie je opakowałaś, wyglądają jak ze sklepu :-))
    A na pracę licencjacką mam taką radę - byle z dala od kuchni, bo nie można się powstrzymać ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. świetnie Ci wyszły! bardzo lubię scones, a te z dodatkiem lawendy muszą smakować i pachnieć wyjątkowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna, czy lubię lawendę... Naprawdę nie wiem. Ale takie bułeczki to na pewno. Ach, rozczuliłam się, bo mi tym postem przypomniałaś czasy studenckie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zabieram swój talerzyk i wpraszam się na śniadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. U mnie też lało cały dzień wczoraj, z kolei dzisiejszy poranek lodowaty. Pogoda nas nie rozpieszcza niestety ;( W takie dni w kuchni najlepiej! I rozgrzać się można coś pichcąc i humor od razu staje się lepszy. No i ten zapach unoszący się w domu od rana- bezcenny! <3
    Ale mi się zamarzyły te scones na śniadanko! Porywam jedną bułeczkę! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dla takich śniadań zdecydowanie warto wstawać wcześniej :)
    Mimo, że za oknem mam depresyjną pogodę, to takie widoki z towarzyszącym zapachem lawendy, poprawiły mi poranek :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiało Prowansją....:) Czytając Twój wstęp przeniosłam się w inny świat. Jakże przyjemnie się zrobiło :) Wiesz, chciałabym znaleźć się przy tym stole i zjeść te pyszne bułeczki, zwane scones.
    P.s. U mnie też cały dzień lało, lało.....

    OdpowiedzUsuń
  8. Ach, zapach świeżego pieczywa o poranku, poezja! Jesteś bardzo dobra dla swojej rodziny, mi ostatnio wstawanie idzie fatalnie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Lało i dziś to samo szaro buro i ponuro :D Dobrze, że mam Twój blog bo zawsze zrobisz mi smaka na coś pysznego :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez tak lało wczoraj cały dzień;-( Szkoda, że moja młoda tak się nie wyrywa do zrobienia wszystkim domownikom śniadanka;-) Super niespodzianka Ci wyszła:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowne sconesy <3

    chyba nie ma dobrego sposobu na prace licencjacką. ja najpierw zbierałam się i chyba z 3 miesiące mówiłam sobie: zacznę jutro. a jak już zaczęłam to poszło!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam zapach lawendy. Kolekcjonuję płyny, torebki, a Ty jeszcze zachęcasz ciasteczkami - trafiłaś!
    Pozdrawiam
    http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja jakoś sceptycznie podchodzę do lawendy w wypiekach. Zawsze obawiałam się że dodam jej za dużo i będzie jak w mydlarni. Ale skoro polecasz to spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Niestety pogoda mnie też dobija.
    Pada i pada, szaro, buro i ponuro...
    a przepis jest genialny, już trafił do zakładek ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ale cuuuda :)
    http://filizanka-smakow.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. A ten właśnie pakunek na zdjęciach z zieloną wstążką to ja dostałam, nananana, taaakie dobre były!
    <3

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz talent :) Opis pieczenia tych cudeniek wprowadził mnie w miły nastrój, ech, gdyby tylko chciało mi się tak wcześnie wstawać... ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mniam, oj schrupałabym parę, bo wyglądają pysznie:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Te lawendowe dodatki są dla mnie takie ciekawe... a jednak nie jestem gotowa aby się z nimi zmierzyć:D a to już kolejny wypiek z lawendą w roli... w swojej ROLI!:)

    Na śniadanie na jutro poproszę, co?:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Wyglądają bosko <3
    Zapakuj mi też kilka :D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń
  21. ojjj, jadę, jadę do Ciebie...........moja przyjaciółko?:D zostaniesz moją przyjaciółką:D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ale pyszności, oj zjadłabym jedną ze smakiem, świetny przepis :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. W lawendowej wersji nie znałam, bardzo intrygujące :)

    OdpowiedzUsuń
  24. No takie śniadanko to ja z chęcią, tylko kto mi takie cudeńka upiecze he he ;))

    OdpowiedzUsuń
  25. piękne :)

    co do mobilizacji do pracy licencjackiej nie poradzę, bo sama dopiero w październiku broniłam magistra, choć powinnam to zrobić dawno już :D

    OdpowiedzUsuń
  26. bułeczki świetne!!! ale bez lawendy, bo ją to ja lubię wąchać jeść już nie:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mmm, cudowne, chętnie wprosiłabym się do Ciebie na takie śniadanie, później razem mogłybyśmy pisać pracę - ja magisterską ty licencjacką :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Jak piszesz, że warto spróbować no dobra to spróbuje, upiekę :D Dobrze jest tak po rozpieszczać rodzinkę :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Chciałabym być tak obudzona jak Twoi domownicy ^^

    OdpowiedzUsuń
  30. Ty się męczysz z licencjatem, a ja z magisterką ^^ Mimo, że pokochałam jesień, to też ostatnio musiałam sobie ponarzekać, bo ile można...
    A co do bułeczek... u mnie też zapachniało ^^

    OdpowiedzUsuń
  31. Ależ muszą być pyszne, aż ślinka cieknie:) Zrobię sobie takie w następnym tygodniu.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zapach tych bułeczkowych babeczek pewnie musiał być obłędny ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. Dziękuję za pomysł na wykorzystanie lawendy :) ! Zachęciłaś mnie więc na pewno spróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Cudowne ,dodatek lawendy czyni je wykwintnymi.

    OdpowiedzUsuń
  35. Mimo, że za scones nie przepadam to na taką wersję bym się skusiła :)

    OdpowiedzUsuń
  36. śliczne, aromatyczne maluszki :) idealne na śniadanie

    OdpowiedzUsuń
  37. Smaka mi narobiłaś, wyglądają przepysznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Musiały być pyszne. Zazdroszczę Twoim domownikom że maja takie pyszności:)

    OdpowiedzUsuń
  39. Niesamowicie sugestywnie piszesz o jedzeniu...

    Nigdy nie robiłam ciastek z lawendą, a muszę spróbować kiedyś.

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!