AKCJA cz 3: pastowanie! :)
Ojojoj.. Co to ma być? Skąd ten deszcz, skąd te chmury? Czyżby zapowiadały się smętne święta? Nie możemy na to pozwolić ani trochę!
Więc bardzo ładnie proszę, walczmy o ładną pogodę, o atmosferę, walczmy! :)
Choć dzisiaj dzień bardzo smutny, choć i nie mam nastroju do żartów, bo w życiu nie zawsze idzie po naszej myśli. Bo dobrze wiemy, że zaczynając życie ono kiedyś musi się skończyć, ale wiemy i wypieramy z siebie tą informacje. I kurde chyba dobrze robimy, chyba tak powinno być. Szkoda tylko, że jak nadchodzi ten cios to jesteśmy nieprzygotowani, całkowicie bezradni i w pierwszym szeregu żołnierzy.. to my obrywamy najbardziej.. Ale trzeba żyć dalej kochani, musimy!
Bo ci, którzy odchodzą, trafiają na pewno na tą lepszą stronę.. Nie ważne, co tam jest, jak tam jest.. Na pewno jest lepiej.. :)
Ale kończąc moje dziwne wywody, nie mogłam Was mimo wszystko dzisiaj opuścić, no nie mogłam.. :) Bo wiecie przecież, że dzisiaj jest wtorek? Właśnie! Więc z Judytą tym razem postawiłyśmy na dodatki, bo bez nich smętnie w kuchni, prawda?
Bo takie codzienne kanapki do pracy: szynka, ser.. Mogą, ba! Nawet na pewno szybko się z znudzą, każdemu.
A więc co dzisiaj? Dzisiaj dużo słonecznika, czyli dużoooo dobroci :D Tym razem wspólnie przygotowałyśmy pastę na bazie słonecznika.
Kiedy zobaczyłam ją pierwszy raz-zakochałam się.. Być może spowodowane było to stylizacją zdjęć, ale nie żałuję swego zauroczenia ni trochu! Pasta bogata w smak, aromat, ale nie tylko! Sami wiemy, jakie dobroci posiada słonecznik, czosnek.. Po połączeniu? Powstaje mała bomba witaminowa, a co! :)
W oryginale pasta była zmielona dokładnie, gładziutka.. My jednak wybrałyśmy wersję crunchy- o kurczę! To był strzał w dziesiątkę..
Kiedy pasta była gotowa, zaczęłyśmy próbować, najpierw samą, potem z chlebkiem.. Aż koniec końców, musiałyśmy się od niej oderwać… Przecież będzie nam jeszcze potrzebna! Wiecie, jakie trudne to było zadanie?! :D
Idealna do kanapek, do jedzenia łyżeczką, albo do.. Hah! A o tym w kolejny wpisie wtorkowej akcji! Czekajcie cierpliwie, my mamy już pewien plan.. Oby zadziałał! :)
A Was zapraszam na genialną pastę…
Może kromeczkę? :)
Pasta ze słonecznika i suszonych pomidorów (Inspiracja DżemDżuś)
Składniki:-1,5 szklanki ziaren słonecznika
-15 suszony pomidorów w oleju
-3 łyżki oleju z pomidorów
-1 średnia cebula
-3 ząbki czosnku
-1 pęczek natki pietruszki
-przyprawy: cygańska, sól, pieprz, papryka, czubrica, estragon, oregano, tymianek,etc
Wykonanie:
Ziarna słonecznika zalać zimną wodą i odstawić na ok 12 godzin, najlepiej całą noc. Następnie dokładnie odcedzić.
Cebulę obrać, pokroić na mniejsze kawałki i podsmażyć na oleju z pomidorów.
Czosnek obrać, drobno posiekać.
Natkę pietruszki opłukać i wysuszyć.
Pomidory odsączyć z oleju, umieścić w misce wraz z cebulą, czosnkiem, poszarpaną natką oraz 1/3 słonecznika.
Blenderować masę dodając co jakieś 2-3 minuty kolejne części słonecznika, aż do jego wykorzystania i uzyskania pożądanej konsystencji (gładka, lub crunchy).
Na końcu dodać przyprawy, spróbować i doprawić wedle uznania.
Przechowywać w zamkniętym słoiczku w lodówce.
Smacznego!
28 komentarze
wszelkie pasty do chleba to moja miłość, to samo sałatki itp podobne cuda, które można ze sobą zabrać do pracy. nie mogłabym jeść nudno i non stop tego samego :)
OdpowiedzUsuńa co do odejścia - przykro mi, choć taka kolej rzeczy. Jedni wierzą, że coś potem się zaczyna, inni nie. ale na pewno powoduje to przemyslenia żyjących choć na chwilę.
Może zabrzmi to nieskromnie, ale wyszła nam ZAJEfajna! :D
OdpowiedzUsuńNo to genialnie wymieszałaś te składniki. Bardzo lubię takie smarowidełka na chlebek. Właśnie bez masła. Teraz to już mam na głowie przygotowania do świąt, ale po nich na pewno taka pastę zrobię :)
OdpowiedzUsuńTakie wspólne dobrocie są najlepsze <3
OdpowiedzUsuńTa pasta bardzo mnie ciekawi i chyba nawet dziś na kolację sobie taką zrobię :D
Mam taki sam słoiczek! Tylko pusty oj :( Może bym go wypełniła? :D
OdpowiedzUsuńoż Ty !!! ja chce i 2 kromeczki, a raczej krooomy wielkie! ;D kocham wszelkie pasty na chleb :)
OdpowiedzUsuńMusi być pyszna, chyba się skuszę! Ile może postać w lodówce? :)
OdpowiedzUsuńJa chcę kromeczkę, jaaa!!
OdpowiedzUsuńZrobię, na pewno zrobię!
Karo :( ja nie mogę patrzeć na te zdjęcia, bo aż robi mi się przykro, że nie mogę teraz nic z tego przygotować!! proszę do mnie szybko przylecieć i mi gotować!! :D
OdpowiedzUsuńrobię na święta, nie ma innej opcji! wszystko co kocham zamknięte w słoiczku :)
OdpowiedzUsuńRobiłam podobną i jest pyszna- szkoda tylko , że reszta mojej rodzinki nie podziela mojego zdania:( ale to już ich problem, więcej dla mnie:)
OdpowiedzUsuńhej! głowa do góry :) gorsze chwile się zdarzają, ale jeszcze lepiej jak potem przychodzą te przyjemne, także będzie dobrze i nie ma miejsca na smutek, prawda?! i nie uzależniajmy humoru od pogody, bo nie warto :)
OdpowiedzUsuńpodpisuję się pod komentarzem Magdy, też bym wypełniła swój słoiczek taką pyszną i zdrową pastą :D
Nigdy bym nie pomyślała o takim połączeniu, i nigdy też nie jadłam takiej pasty, więc chyba najwyższy czas to zmienić i spróbować :) Odejście kogoś bliskiego, zawsze boli i pozostawia pustkę której niestety ciężko się pozbyć, a czasami jest to wręcz niemożliwe, choć z czasem jest coraz łatwiej :) Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńOd kiedy polubiłam suszone pomidory wiem ze wszelkie wege potrawy z ich udzialem będa mi smakować :D
OdpowiedzUsuńAle mnie zaskoczyłaś tym pomysłem. Bardzo pozytywnie:)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o paście właśnie ze słonczenika i pomidorów, ale ciągle nie moge się do niej zabrać :P Bo wydaje mi się że jest bardzo smakowita :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro, że u Ciebie taki smutny dzień. W tym roku mnie też opuścił ktoś bliski, to bardzo trudny moment...
OdpowiedzUsuńA co do pasty, musi smakować doskonale! trochę jak domowe pesto ;)
słonecznik w paście - uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńbaaardzo nas ciekawi ta pasta :) wygląda tak apetyczne z tym ogórkiem :)
OdpowiedzUsuńSzalejesz z tymi pastami, rewelacja :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam słonecznik, wiec przepis na pastę zapisuję:)
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować, bo smaki moje jak nic :))
OdpowiedzUsuńTwoja pasta przypomina mi swojski pasztet, który jadłam u dziadków !U mnie pojawiła się właśnie nowy post, więc zapraszam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam M. :*
Musi być przesmaczna, bo uwielbiam suszone pomidory.
OdpowiedzUsuńKromeczkę? Nawet dwie poproszę :)
OdpowiedzUsuńPastowanie wyszło Ci bardzo efektowne. Ja też próbowałam już wersji z chrupiącej. Naprawdę super. Spróbuj z dodatkiem czosnku niedźwiedziego - to moje nowe odkrycie.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie apetyczne pasty, a Twoja patrząc na skład jest super, pozdrawiam świątecznie :)
OdpowiedzUsuńPasty to ja lubię :D Będę musiała wypróbować tą wersję. Ogórki z drugiego planu do mnie przemówiły :D Połączenie idealne :) iii do tego domowy chlebek :D Mniam :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!