Upiekło mi sie.. BlogerChef i kuskus! Bo przepis też musi być.. :)

Autorka: 3/06/2014

Tak, tak! Właśnie teraz opiszę Wam coś-coś co wydarzyło się w ten weekend, coś co na zawsze zostanie jednym z najlepszych wspomnień..Ale od początku, taaak!
I wiem, że wiele osób uzna mnie po tym poście za fałszywie skromną, ale wszystko, co tutaj ujmę to szczera prawda... :)



Zgłaszając się do konkursu, myślałam, że jest to konkurs graficzny, organizowany na facebook'u, gdzie zwycięzca dostanie jakąś nagrodę pocztą.. Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymała wiadomość, że przeszłam (ja?!) do II półfinału BlogerChefa..
Jakiego półfinału, przepraszam?
Piszę do Magdy, pytam, o co chodzi.. A ona z bardzo inteligentnym pytaniem, jakże oczywistym: "Nie czytałaś regulaminu?".. no niestety.. nie.. :(
Z ciekawości wpisałam w google.. wyskoczyła strona, druga, i...
...haha, i w tym momencie pojawił się stres-CO JA NAROBIŁAM?! 
Co ja zgłosiła, przecież mam tylko 1 godzinę na ugotowanie, podanie..!!
Jednak decyzja zapadła, jadę! Jadę, mam zamiar dobrze się bawić, bo będzie również Magda, choć jedna osoba, którą znam.. :) No i bez Mistrza Naleśników również by się nie obyło ^^ :)



A więc ruszamy!
Przyzwyczajona do schronisk młodzieżowych, jechałam sobie na spokojnie do Hotelu, at tam Hotelu.. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie takich widoków.. Nazwa Hotelu oddaje jego klimat całkowicie..
Hotel Poziom 511-poziom wysoki, poziom spełniający wymagania chyba największych wymagających!
Ten pokój, ta łazienka..
Miałam nawet plazmę w pokoju-okey.. nie skorzystałam z niej ani razu, ale miałam :D





Całe spotkanie rozpoczęło się od warsztatów prowadzonych przez tamtejszego Szefa Kuchni,-Pawła Pyry który chciał pokazać nam jak wykorzystać zapomniane owoce, warzywa.. :)
Cóż to były za widoki, cóż to były za smaki!
Pierwszy raz miałam okazję jeść tatara z łososia, sos z palonych kości (!!), czy zupę z topinamburu, która urzekła mnie całkowicie..










 A na deser, na deser kochani były drinki! :) Udało mi się zrobić pierwsze w swoim życiu Mojito pod czujnym okiem Szefa Gastronomii Marka Mocnego, a Madzia zaserwowała nam drinka Wieloowocowego.. Były również truskawki w szampanie, baardzo efektownie podane! :)
Czas na kolację-pyszną, efektowną.. Urzekła nie tylko wyglądem, ale i smakiem!




 Zmęczeni? Ja byłam, więc dzielnie pomaszerowałam do pokoju-czas na sen!
Ale ten nie chciał przyjść, odszedł, a ja przewracałam się z boku na bok, myśląc jedynie: NIE ZBŁAŹNIĆ SIĘ, tylko się nie zbłaźnić.. 
Oni wszyscy potrafią gotować, a ja?
Ja przecież zachwycam się jak przewrócę naleśnika, jak ugotuję kaszę na sypko.. a reszta?! Mają za sobą: kaczki, gęsi, polędwiczki.. Ech..
No nic, był poranek i po pysznym śniadaniu ruszyliśmy do boju :)
Najpierw test (powiem szczerze, zaskoczył mnie! Wysoki poziom, wiedza od nas wymagana-tak powinno być!), potem losowanie grup.. A stres rósł.. :D
Gotowaliśmy po 2 drużyny na raz, w 4 rundach.. Trochę czasu zeszło.. 







 No nic, zaczęło się!
1sza runda minęła w mgnieniu oka, a w drugiej miałam być ja :)
Ale na szczęście w momencie usłyszenia: START, stres znikł, a ja mogłam poświęcić się gotowaniu..
W mojej drużynie byłam ja, Gosia, Kasia i Maja-->bez nich nie dałabym rady!
Przygotować miałam roladę serową ze szpinakiem oraz ciasto czekoladowe na musie z jabłek z orzechami laskowymi.. 
O ile rolada wyszła dobrze, o tyle.. z mojego ciasta została "Wariacja na temat ciasta czekoladowego na musie z jabłek z orzechami z dodatkiem bitej śmietany i sosu malinowo-czekoladowego".. Dosłownie!
Dzięki pomocy mojej drużyny, Kasi (organizatorki) i kuchni Hotelu-udało się uratować dość sporą część spalonego ciasta i wybrnęłam :D











Jury w składzie: Mirek Drewniak, Pawła Pyry, Marka Mocnego oceniało moje potrawy. Roladę uznali za smaczną, choć dodatki do niej mogłam lepiej dobrać (również tak uważam), a co do deseru.. Hmm.. Czekolada, maliny i orzechy-każdy lubi to połączenie, prawda? :)
Potem przerwa na lunch, dalsza część zawodów i wyniki..
A teraz z ręką na sercu: ZASKOCZYŁO mnie to dosłownie.. 
Zdążyłam napisać sms każdemu, że nie zbłaźniłam się, ale na pewno nie wygram, jestem mega szczęśliwa, że tutaj jestem.. I co? Ogłaszają wyniki, a ja nadal stoję na środku..
Do teraz nie wierzę, że wywołano mnie jako ostatnią, nie wierzę!
Uważam to za totalne szczęście, przypadek, być może pomyłkę..
Ale trzeba iść dalej, trzeba pokazać się na finale..







Nie wiem jakim cudem po ogłoszeniu wyników dostałam się do pokoju.. Pierwszy moment, który już rejestrowałam byłam ja w łazience mówiąca na głos: "Porażka, totalna porażka życiowa".. Nie wiem, o co mi chodziło, ale no.. :D
Potem był basen (totalny relaks) wraz z Madzią, Mają, Olą i Szczepanem oraz moim Mistrzem Naleśników.. :D
Zostaliśmy ponownie zaproszeni na kolację przygotowaną przez Hotel, a potem w tej samej grupie oddaliśmy się dosłownej integracji w zaciszu pokoju.. Rozmowy trwały do późnych godzin nocnych (wczesno-rannych?).. :)
I nastąpiła niedziela.. Czas rozstania, powrotu do rzeczywistości.. A ja nadal nie wierzę w to co się stało..
W to, że miałam okazję brać udział w takim wydarzeniu, w to, że gościł mnie taki Hotel i to, że poznałam przesympatycznych ludzi! :)










 Podsumowując-wydarzenie godne mianem "Wydarzenia Roku", mimo, że mamy marzec 2014... Zaskakujące zaskoczenie, którego nie jestem w pełni świadoma i pewna.. :)

Ale wydarzenie, które nie miałoby miejsca gdyby nie.. Tak, właśnie oni-organizatorzy! Kasia Szatkowska oraz Marek Bielski.

Spisali się na medal dosłownie! Wszystko było dopięte, niczego nie brakował, produkty były, atmosfera tym bardziej.. A najważniejsze, że nikt, nikt nie czuł się nie potrzebny, czy nie na miejscu.. Dbają o każdy szczegół, każdy najmniejszy detal-i chwała im za to! :) Oby ta energia nigdy w nich nie wygasła..!
Również dzięki sponsorom mogła odbyć się cała zabawa, m.in.: Serenada, Winiary, Appettita, czy Bakalland albo Jan Niezbędny..
Nasze potrawy powstawały na wysokiej jakości sprzęcie, którego sama na co dzień chyba nie umiałabym obsłużyć, ale na szczęście mieliśmy pomoc techniczną.. :D uufff!!







Również dla wszystkich uczestników, czyli: Adzie, Ewie, Gosi, Kasi, Madzi, Maji i Oli wielkie podziękowania i gratulację!





Ale koniec tego dobrego, czas na przepis! 
Tak, tak-nie mogłoby być postu bez przepisu, no co wy! :)
Nie jest to zwyczajny przepis.. Przepis ponownie wymyślony z Madzią i zjedzony wirtualnie.. :)
Dlaczego tak? Aby uczcić naszą wspólną znajomość, przyjaźń.. Nasze wspólne przygody kulinarne i nie kulinarne..
Dokładnie 23lutego minął rok naszej realnej znajomości, dokładnie 23lutego zobaczyłyśmy się na żywo.. I dokładnie 1 rok, 5 dni później razem gotowałyśmy w tym Konkursie.. :)
Nie wiem jak wy, ale dla mnie to nie jest przypadek!
Gdyby nie Madzia-nie.. nie byłoby mnie tutaj teraz, nie brałabym udziału w tym Konkursie, czy pisała tego postu.. Na prawdę! :)
Wiem, że nie znam się tylko na chwilę i nie skończymy kontaktować z ostatnim swoim postem..

Dziękuję, ze jesteś!!


Pieczony kus kus z masłem migdałowym i borówkami

Składniki:
-5 łyżek kaszy kus kus
-1 jajko
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-3 łyżeczki masła migdałowego (plus na wierzch)
-garść mrożonych/świeżych borówek

Wykonanie:
Kus kus zalać do równego poziomu wrzącą wodą, odstawić na 4minuty.
Jajko rozbełtać w miseczce, dodać kus kus, proszek oraz masło migdałowe.
Wymieszać, do uzyskania jednolitej masy.
Połowę masy wyłożyć do natłuszczonej kokilki, na to borówki, a na sam wierzch pozostałą część masy kus-kusowej.
Zapiekać w nagrzanym piekarniku do 180stopni ok 25minut.
Jeść ciepłe z masłem migdałowym.






Smacznego!


SMILE!

P.S. Dziękuje Wam za wsparcie, kciuki.. Dziękuję, że jesteście!!!

Podobne posty

56 komentarze

  1. BYŁO WSPANIALE! Zresztą ... sama wiesz! :-*
    Na zwycięstwo zasłużyłaś, jestem z Ciebie niesamowicie dumna!
    Wzruszam się, gdy czytam, że tak wiele mi zawdzięczasz ... Myślę, że obie sobie wiele zawdzięczamy, przyjaźń nasza jest piękna i niech trwa bez końca! Kocham Cię, mała! :-*

    A kuskus? Twój wygląda obłędnie i nie mogę się doczekać, aż mój wyskoczy zaraz z piekarnika :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no i jeszcze jedno! .... KARO NA BLOGERCHEFA !!! :*

      Usuń
  2. Świetna relacja. Bardzo fajnie się czytało. Super zdjęcia. No i najważniejsze: raz jeszcze GRATULUJĘ!!!!
    Nie uważam Cię za fałszywie skromną. Absolutnie szczerze przekazujesz to co czujesz. Myślę, że większość, jeśli nie wszyscy tak by się czuli i tak zachowali. Przynajmniej ja:)
    A nowy przepis jest .... do wykorzystania, bo mnie skusił :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale super że te wszystkie trudy przeżyłyście razem, bo wiadomo że w grupie raźniej i łatwiej przebrnąć :)
    Teraz nie pozostało mi nic innego jak trzymanie kciuków w finale, bo jestem w 100 % pewna że wygrasz ^^
    A śniadanie ... co tu dużo pisać ...
    Pycha *.*
    Pycha *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mąkę kokosową kupiłam w Społem w Agorze Bytom ale powinna być w każdym sklepie bio, np u Biernackich na przeciwko parkingu od Agory :-)

      Usuń
  4. Wielkie gratulacje za osiągnięcie pierwszego miejsca!

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję z całego serca wygranej, nagrody i wspaniałej przygody! Nie dziwię się, że wygrałaś :)
    Piękna relacja i zdjęcia, dzięki za nie :)

    A kuskus wygląda mega apetycznie, muszę sobie taki zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O jeny! ale świetnie spędziłaś ten weeekend.
    Właśnie najlepsze rzeczy wychodzą z przypadku, tj właśnie twój przypadek zapisana się na konkurs..z początku strasznie, ale w rezultacie do pozazdroszczenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak już wiesz, gratuluję Ci bardzo, bardzo, bardzo!!: *

    No i to wspomniane masło migdałowe...; D<3

    OdpowiedzUsuń
  8. to wszystko tak wspaniale się czyta... :) i to wszystko tak wspaniale wygląda! :D
    świetny był ten weekend, to widać!
    co do testu - przyznaj się, jako studentka dietetyki rozwaliłaś ich na łopatki :D
    hej, my też znamy się już od roku! I też poniekąd świętowałyśmy to... na bloSilesii! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z przyjemnością przeczytałam Twoją relację :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hehehe takie drobne niedopatrzenie :P

    OdpowiedzUsuń
  11. o wspaniale! wielkie, ogromne gratulacje :)

    OdpowiedzUsuń
  12. ale genialna przygoda :)
    mnie najbardziej rozwaliła twoja szczerość - "nie czytałaś regulaminu? - no nie" :):):)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fajna recenzja , ale jakim sposobem przeszlas elimimacje jak nie przeczytałaś regulaminu o tym że trzeba spełniać wymagania jeśli chodzi o wstawienie widgetu którego na twoim blogu nie było. EDyta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widget był wstawiony na moim blogu, ponieważ to nie było w regulaminie, a zaraz na pierwszej stronie, gdzie dodawało się przepis. Zobaczyłam widget, myślałam, że liczą się głosy ludzi z zewnątrz, a więc umieściłam na blogu.
      Również aktualnie po prawej stronie, zaraz pod Obserwujący, znajduje się nadal :)

      Usuń
  14. Bo to jest właśnie magia BlogerChefa :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratuluję raz jeszcze, ale fajna impreza :)
    Naprawdę ludzie jedzą coś takiego, jak sos z palonych kości?? Ojej, fuj... ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Jeszcze raz gratuluję :) Wspaniała przygoda i kolejne doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeszcze raz gratuluję.. Wspaniała przygoda i doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  18. ale odjazd, nie wiedziałam, że to takie wielkie przedsięwzięcie!! jeszcze raz gratuluję, muszę moją mamę poinformować o BlogerChefie :D

    OdpowiedzUsuń
  19. No ,no gratulacje kochana! :) Śliczna jesteś ;)
    A co do tego masła orzechowego to...może się podzielisz? :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Ty farciaro!!!!!!!! :D super

    OdpowiedzUsuń
  21. Jaka piękna i emocjonalna relacja! Dziękuję za moc miłych słów! To się nazywa doping!

    OdpowiedzUsuń
  22. Fajna relacja i zaraz myślami mnie przenisoła do mojego uczestnictwa:-) Jeszcze raz gratulacje:-)!

    OdpowiedzUsuń
  23. Gratuluje wygranej. Może jeszcze ciekawsze wydarzenia przed Tobą?
    teraz to był początek wielkiej przygody:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Super!

    Moje ulubione masełko orzechowe widzę! :)

    OdpowiedzUsuń
  25. już tak któryś raz gratulować...hmm, nawet nie wiem, który - GRATULUJE :* teraz tylko czekam, aż przygotujesz mi te pyszności :)
    zapiekanka jest świetna! przypomniałaś mi o tym maśle, zdecydowanie migdałowe stoi na podium :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Super, gratuluję :P Musieliście się świetnie bawić :P

    OdpowiedzUsuń
  27. Gratluacje!!! Super relacja! A przepis ciekawy, kus kusa na slodko nie jadlam, a o masle migdalowymnawet nie slyszalam :O :-D

    OdpowiedzUsuń
  28. Miejmy nadzieję, że jeszcze wiele takich przygód i laurów przed Tobą:)

    OdpowiedzUsuń
  29. świetne doświadczenie:) gratuluję po raz drugi:)
    a kuskus na słodko? fajny pomysł:D

    OdpowiedzUsuń
  30. elooo ;)
    ale długo poscik ;)
    dotarłam az do dołu, ale wrażeń ;) widać to po zdj, widokach ;)
    jeszcze raz gratki ;)
    nigdy wczesniej nie dodawałas żadnych sw zdjęć ;) sliczna jesteś! ;*
    i widzisz.. czasem rzeczy, które wiesz idziemy w nie na spontan.. a tu zwyciezca :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Gratulacje!!! Świetna relacja, widać, że pisana na gorąco, jeszcze pod wpływem emocji, które udzielają się także czytającemu. To musiała być naprawdę świetna przygoda :) Jeszcze raz gratuluję i życzę kolejnych sukcesów! No i powodzenia w finale!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Przeczytałam całą relację (świetnie piszesz!) i muszę powiedzieć, że bardzo ciekawą przygodę miałaś!
    A takie wspólne, internetowe śniadanie z bliską osobą to wspaniała rzecz :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Super relacja, piszesz tak optymistycznie i na wesoło, że i mnie się udzieliło :)
    Fajnie tam miałyście :) pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  34. hehehe, trochę zazdroszczę, z drugiej strony, człowiek w ogóle się w to nie bawi, jakoś tak dla siebie tylko, trochę dla Was...ale taki mój wybór, dlatego naprawdę gratuluję!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Gra-tu-lacje!!!! Jesteś Wielka!

    OdpowiedzUsuń
  36. Świetna relacja, jeszcze raz gratuluję, bo jest czego!!! :)))

    OdpowiedzUsuń
  37. No moje gratulacje, wielkie gratulacje:) Rewelacyjne doświadczenie i pomimo całego Twojego stresu wszystko wyszło super:)

    OdpowiedzUsuń
  38. Jak czytałam to udzieliły mi się Twoje emocje, Boze, czytam, czytam i szukam szczęśliwego zakańczania. Udało się. Gratuluję, a ta zapiekanka , mniam . Zrobię.

    OdpowiedzUsuń
  39. gratuluje! a co do przepisu-musze spróbowac ;))

    OdpowiedzUsuń
  40. Świetna przygoda, gratuluję! :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Tyle niesamowitych, smakowitych zdjęć, ach!
    ✫ blog

    OdpowiedzUsuń
  42. Wielkie gratulacje, naprawdę podziwiam wszystkich, którzy maja odwagę gotować pod presja czasu, na wszelakie konkursy i na żywo. Sama nigdy przenigdy nie zdobyłabym się nawet na pierwszy krok.

    OdpowiedzUsuń
  43. Gratulacje wielkie :)
    Super relacja :)

    Pozdrawiam, http://ewakuchennie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. Kochana, wielkie gratulacje!! I trochę więcej wiary we własne możliwości :) Świetnie poradziłaś sobie z deserem w tak stresującej sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  45. ale ekstra! gratuluję! super :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetna przygoda, gratuluję!!!! Znam Ogrodzieniec bardzo dobrze, piękne miejsce i do tego te kulinarne doznania:)))

    OdpowiedzUsuń
  47. Dołączam się do gratulacji! Świetna relacja i pewnie przeżycie, które na długi czas zostaje.

    OdpowiedzUsuń
  48. GRATULACJE!!!! i powodzenia w finale!!!!!
    ps piękne zdjęcia z całej akcji, a już to pierwsze z ogniem aż zapiera dech ;)

    OdpowiedzUsuń
  49. Niezapomniane przeżycie i super przygoda:) Gratulujemy

    OdpowiedzUsuń
  50. Jeszcze raz gratuluję :) I oczywiście życzę powodzenia w finale! Świetnie opisałaś cały ten konkurs :)

    OdpowiedzUsuń
  51. przyjemna relacja :) widać, że poza konkursem miałyście sporo zabawy! po zdjęciach stwierdzam, że musiało być tam pięknie a hotel iście królewski :D powodzenia w finale! :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Jeszcze raz gratuluje! :D Ja, nie mam tyle odwagi żeby się zgłosić ;D

    OdpowiedzUsuń

Będę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!