Debiut kurczaka w agreście i dlaczego czas rządzi się swoimi prawami?
Nie no, żartuję sobie :) Pojechały bo musiały, ale przecież nie widzimy się ostatni raz, więc nie rozpaczajmy, myślmy o kolejnym terminie :)
A co się u nas działo? A działo się działo, jedynie mam małe zastrzeżenia do pogody, no bo jak to tak.. Padało, padało.. i nie chciało przestać..
A w piątek zaczęłyśmy oczywiście od rozmów, ileż tematów do obgadania, ileż słów, które wypowiedzieć na co dzień się nie da, bo klawiatura ogranicza..
Spróbowałyśmy nawet gry w chińczyka (którego swoją droga wieeeelbię:D), ale nie, nie-nie skończyłyśmy go.. Walka była zacięta, ale cóż-youtube wygrywaaaa :)A po wielu rozmowach doszłyśmy do pytania: "Co z naszym śniadaniem?",ale nie minęły dwie minuty, gdy jednej zabłysło oko, druga się uśmiechnęła, a trzecia zatarła ręce-jednomyślność wygrała: Serniczki! Poszłyśmy tworzyć, a tworzyłyśmy jak zaczarowane, oczywiście nie obyło się bez gaf, które (nooormalne) strzelam zazwyczaj ja.. :D
Dziewczyny zdążyły też poznać moje słowotwórstwo, które nie raz przyprawiło je do śmiechu, oj..
Z "samego" rana zajadałyśmy to pyszne śniadanko, by mieć siły do zwiedzania, do kolejnych rozmów, ale cóż..
Pogoda trochę pokrzyżowała nam plany, ale dzięki temu poznałyśmy na prawdę urocze miejsce z klimatem "Cafe Vanillia"-do którego wrócę na pewno nie raz!
I piłyśmy taką o! herbatę z konfiturą! Piliście, mieliście okazję? :)
Wylądowałyśmy koniec końców w kuchni, bo brzuszki domagały się kolejnej porcji pyszności, ot co! I kolejna burza mózgów.. Co wyszło?
Zaraz podam, zaraz pokaże, nie obędzie się bez przepisów:)
I był seans filmowy z pysznymi, jakże niemiłosiernie wciągającymi "samolotami" od Domi..
A niedziela? Niedziela przywitała nas słońcem, o taaak!
Dziękuję ci za promienie, dziękuję!
Mogłyśmy zobaczyć w końcu trochę Bielska, nie kryć się pod parasolem, nie spuszczać głów, nie chować Nikusia, żeby się nie przeziębił.. :)
Razem z Magdą zabrałyśmy się za tworzenie puddingu (o którym w najbliższym czasie), aby obudzić naszego kochanego śpioszka powalającym zapachem:) Czy się udało? Baaardzo!
Aaahah.. szkoda, ze czas kiedy powinien zwalniać przyspiesza.. Bardzo tego nie lubię, bo kiedy tylko zostawiłam dziewczyny na przystanku wiedziałam, że coś się kończy, że wracam do samotni.
Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, liczę na szybkie spotkanie, kolejne! :)
A teraz czas na oczekiwany przepis, a więc..
Kurczak w sosie agrestowym! Brzmi dziwnie, intrygująco? A może wręcz odrzuciła Cię myśl o spróbowaniu tego, czy przyciągnęła jak magnes?
Szczerze przyznam, że do tej pory jadłam tylko schab ze śliwką-ot moje próby mięcha i owoców, tak wiecie-bogate wspomnienia :)
Zaproponowałam dziewczyną, żebyśmy pokombinowały, bo mój agrest bardzo obrodził w tym roku, a porzeczkę zdążyłam już zużyć.
Wyszło faktycznie-trochę egzotycznie, ale smak bardzo mi spasował-agrest kwaskowaty, kurczak w curry i cynamonie, do tego kuskus-całość? Bardzo smaczna, powala mieszaniną smaków:)
Polecam dla tych, którzy nie boją się próbować, uwierzcie mi-kombinowanie, zwykła improwizacja w kuchni potrafi stworzyć takie smaki, zapachy.. :)
Nie bójcie się wyjść poza normę, nieee!
Kurczak curry z sosem agrestowym i kaszą kus-kus
Składniki:-podwójna pierś z kurczaka
-250g agrestu (u nas czerwony i zielony), opłukanego(!)
-200g kaszy kus-kus
-przyprawy: curry, cynamon, pieprz cytrynowy, przyprawa cygańska, cumbricza
-sól,pieprz do smaku
Wykonanie:
Kurczaka kroimy na małe kawałki, podsmażamy bez tłuszczu. Pod koniec smażenia dodajemy przyprawy i pieczemy jeszcze chwilkę, żeby mięcho przeszło nimi.
W tym czasie podgrzewamy również na mały ogniu z niewielką ilością wody (należy podlać) agrest, aż do uzyskania pożądanej konsystencji. agrest najlepiej wybrać ten najbardziej dojrzały, miękki, mmm:)
Kasze kus-kus wraz z cumbriczą zalewamy wodą, na równo z powierzchnią kaszy. Odczekujemy 5min.
Nakładamy kurczaka, sos i kaszę na talerz.
Podawać natychmiast.
Smacznego!
P.S. Dziewczynom smakowały moje bułki! Aha, musiałam się pochwalić, musiałam! <3
Mówimy teraz papa!
46 komentarze
Nominowałam Cię do Liebster Blog :)
OdpowiedzUsuńfajna relacja!:) obiadek chętnie bym spróbowała, ciekawe połączenie smakowe:)
OdpowiedzUsuńNawet w kurczaku musisz mieć akcent słodki. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe połączenie. :)
Praktyki siła wyższa, niestety, i ja bym wolała zostać u Ciebie dłużej i pojeść takich puddingów, popić takich kaw... :) Aha! No i zjeść agrestowego kurczaka!
OdpowiedzUsuńTak, to stara prawda, że czas, jak nie trzeba, to leci szybciej :))
OdpowiedzUsuńA kurczak w agreście brzmi baaardzo kusząco :)
Widzę, że spotkanie barrrdzzoo się udało, to dobrze!
OdpowiedzUsuńTym agrestem mnie zaintrygowałaś, faktycznie. Choć mało go jadam chętnie wypróbowałabym połączenie mięsa i agrestu: )
improwizacja w kuchni jest najlepsza ever!
jakie uśmiechnięte, widać, że miałyście mega zabawny weekend :))same pyszności na talerzach, w końcu wszystko smakuje lepiej w towarzystwie! a kurczak i agrest w jednym daniu brzmi intrygująco ;)
OdpowiedzUsuńpysznie się raczyłyście :)
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten post to mi takiej ochoty na sernik narobiłaś! :D A swoją drogą, co to za ładne miejsce ze zdjęć (kawiarnia)? :)
OdpowiedzUsuńTakie spotkania są cudowne! :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam chińczyka, dawaj gramy! :D
Połączenie rzeczywiście intrygujące, ja jestem jak najbardziej za ;)
Musisz być niezwykle pozytywnie zakręconą osóbką:)Robiącą pysznie wyglądające kanapki.
OdpowiedzUsuńoo widzę miłe spotkanie :) kurczak wygląda obłędnie!
OdpowiedzUsuńKurczak z agrestem podbił moje serce!!
OdpowiedzUsuńmi się podoba taki kurczak.
OdpowiedzUsuńa jakie ładne dziewczyny! :)
jak ja lubię takie luźne posty, bez patosu!! więcej..tego piffka też;p
OdpowiedzUsuńagrest?;> zaskoczyłaś mnie :D
OdpowiedzUsuńwidzę desperadosa ♥
Świetny wystrój tej kawiarni!
OdpowiedzUsuńNo i świetnie spędzony czas ; )
Wygląda smakowicie :) I brawa za pomysł (i odwagę), u mnie to by się skończyło katastrofą ;D
OdpowiedzUsuńW Vanilii byłam 2 razy, ale zawsze w ogórdku i nawet nie wiedziałam, jak tam w środku jest :O x)
ach jakie to było dobreeee! i co to był za weekend, najlepszy! ♥
OdpowiedzUsuńBardzo intrygujące połączenia smaków, nie wiem czy odważyłabym się zrobić takie danie :D Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńTo chyba był smakowity dzień:)
OdpowiedzUsuńJak widać, stare przysłowie o kucharkach się nie sprawdza ;)
OdpowiedzUsuńkasza kus kus, wiele dobrego i zdrowego o niej slyszalam :)
OdpowiedzUsuńByło tak super-super-super! Tylko szkoda, że tak szybko nam minęło, naprawdę :(
OdpowiedzUsuńOj wierzę na słowo że było świetnie ! W takim składzie, nie ma mowy by mogło być inaczej ;) Nie ma co płakać, będą przecież na pewno kolejne spotkania, jeszcze lepsze ;)
OdpowiedzUsuńlubię sam w sobie agrest z kurczakiem jeszcze nie wcinałam zaskakujesz!
OdpowiedzUsuńZaskakujące połączenie, ale na pewno warte wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńAleż egzotycznie u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńLubię połączenia mięcha z owocami :) Ale z agrestem nie miałam jeszcze przyjemności :)) Chętnie zobaczę czy dobre to jest :)) Agrestu mamy fulll :)))
OdpowiedzUsuńBuziaki
xo xo xo xo xo xo
O, kurczak:) Ja dzisiaj po pwrocie do domu robię klopsiki. Dawno nie jadłam.
OdpowiedzUsuńciekawe połączenie, ale jak przeczytałam 'kurczak z sosem agrestowym' to automatycznie mnie jednak odrzuciło ;p
OdpowiedzUsuńJa myślę,że może to być nieziemsko dobre dlatego wypróbuje :D
UsuńKurczę jakie klimatyczne miejsce podoba mi się bardzo!! kurczak mniam pycha takie w sosie nie jadłam wypróbuję z chęcią :) P.S i po co mi książka z przepisami jak ja mam Ciebie :D Dzięki
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczny ten kurczaczek :)
OdpowiedzUsuńJak to wszystko smacznie wygląda !!!
OdpowiedzUsuńCiekawy ten sos :)
OdpowiedzUsuńJakoś agrest mi nie pasuje do tego kuraka :D
OdpowiedzUsuńLubię agrest, przepadam za kurczakiem... hm, a obie te rzeczy na raz na talerzu? :) Wezmę się za gotowanie i zobaczę jak to smakuje :)
OdpowiedzUsuńA ja dzisaij szukałam jakiegoś przepisu na coś z agrestem :) Chciałam upiec jakieś ciasto jednak słabo on do mnie przemawia :( I mój agrest ma strasznie grubą skórkę i boję się ,że to popsuje cały smak :( Musze spróbować ,bo carry uwielbiam - może tutaj się sprawdzi ,bo szkoda żeby się zmarnował :)
OdpowiedzUsuńPowiedziała by że jest to odważny pomysł połączenia agrestu i kurczaka! Jestem ciekawa jak może smakować? :D
OdpowiedzUsuńjedno wielkie szaleństwo! :)
OdpowiedzUsuńno jak nic tylko zazdrościć tak mile spędzonego weekendu :) kasza w porząku, kurczak jak najbardziej też ale ten sos agrestowy to jakoś nie mój klimat ;p
OdpowiedzUsuńW końcu spotkanie blogerek kulinarnych musiało zaowocować co najmniej kilkoma nowymi przepisami! :D
OdpowiedzUsuńSame pychotki!
OdpowiedzUsuńkilka lat temu widziałam przepis na coś podobnego: jakieś mięsko w sosie agrestowym. Wycięłam go, schowałam i do tej pory nie wypróbowałam :( Może teraz, bo wygląda apetycznie!
OdpowiedzUsuńkurczaka curry z brązowym ryżem robiłam w zeszłym tygodniu :) wyszło mega smakowicie :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!