Tłusto i źle tutaj nie będzie, bo nam wege smalec przybędzie!
Witam, witam! A więc powracam do Państwa- mam nadzieje już regularnie :)
Jak tam dni mijają? Ja czuję się trochę jakby zbliżała się zima, a jesień obfitowała w deszcze dla spękanej i spragnionej ziemi po upalnym lecie.. ;)
przecież jest tak zimno, tak mokro.. o grr!
Nawet moje psiaki nie zasypiają nieprzykryte swoją kołderką! A to znaczy, że już jest źle.. :D
Jak poszły mi egzaminy? Otóż nawet dobrze, choć czekam jeszcze na jedne wyniki.. :) A praca dzielnie zapisana spoczywa w komputerze i czeka, abym zaniosła ją do druku- uff! Nie sądziłam, że wyrobię się z nią przed czerwcem, a tutaj taaakie zdziwko! :) Udało się i to bez dużego spięcia, czy stresu.. :)
Wiem, wiem- ucierpiał na tym blog, ale moje zdrowie chyba też, haha.. :D
Przechodząc do meritum, ze względów pogodowych- osobiście mam ochotę na ciepłe, rozgrzewające dania.. i siedzenie pod kocem, z dobrą książką (aktualnie to atlas treningu siłowego, no ale.. ma przynieść mi szczęście, także trzymamy kciuki!).
Z dodatkami do kanapek jest zgoła inaczej, bowiem.. no cóż- wiosennych warzywek NIGDY dość, prawda? :) Dzięki rzodkiewce, sałacie, różnego rodzaju papryce, plus pięknie pachnący szczypiorek- czyni chyba każdą kromek tak kolorową, aż żal jeść!
Ale, ale.. czasami potrzeba więcej energii, czasami potrzeba konkretów.
Z takim czymś kojarzy mi się dzieciństwo i wakacje spędzane u dziadków- tam prawie co dzień na kolację jadłam razem z dziadkiem grubą pajdę chleba ze smalcem i cebulką!
Tak, tak! I jakoś nigdy nie smakowało mi to tak bardzo, jak wtedy.. :)
Teraz więcej świadomym człowiek jest, teraz już nie smakuje to tak samo..
Dlatego szuka się różnego rodzaju alternatyw.. I powiem Wam szczerze, no że.. no udało mi się! :)
Zainspirowane na zajęciach stworzyłyśmy.. uwaga..
wegański smalec! Smakuje prawie identycznie jak oryginalny, aczkolwiek ma mniej złych tłuszczy, a bardziej zapobiega chorobom :)
Jasne, w 100% chyba nie odda smaku zwierzęcemu, ale szczerze? Smakuje wybornie!
Idealnie pasuje do kanapek, czy nawet.. no tak: naleśników lub krokietów :)
Jedyną "wadą", którą można mu zarzucić to to, iż no.. nie usmaży się nic na nim.. :D
Ale czy dlatego trzeba z niego rezygnować? Myślę, że ani trochę ;)
A Wam polecam, polecam szczerze! Spróbujcie, choćby z czystej ciekawości :)
Wegański smalec (Inspiracja Jadłonomia)
Składniki:-1 puszka białej fasoli
-2 cebule
-1 jabłko
-2 liście laurowe
-1 ziele angielskie
-1 goździk
-0,5 łyżeczki majeranku
-1 łyżeczka sosu sojowego
-olej
-sól, pieprz
Wykonanie:
Cebulę posiekać w kostkę, jabłko obrać i pokroić w kostkę.
Na patelni rozgrzać olej i dodać posiekaną cebulkę oraz jabłko wraz z zielem, jałowcem, goździkiem i liśćmi laurowymi. Smażyć na małym ogniu do czasu, aż cebulka będzie złota a jabłka miękkie.
W międzyczasie fasolę zmiksować przy pomocy blendera razem z sosem sojowym, majerankiem, sporą szczyptą pieprzu, soli i 1/4 szklanki zimnej wody, odstawić.
Z podsmażonej cebulki i jabłka wyłowić przyprawy, z którymi wszystko się smażyło.
Dodać to wszystko do zmiksowanej fasoli, miksując krótko na niezbyt wysokich obrotach.
Ważne jest, żeby wszystkie składniki się połączyły, ale żeby blender nie zmielił ich na gładką pastę - kawałki cebulki i jabłek powinny być wyczuwalne.
Doprawić do smaku solą i pieprzem, można dodać też kilka kropli sosu sojowego więcej.
Najlepiej smakuje następnego dnia po schłodzeniu w lodówce.
37 komentarze
Robiłam go już wiele razy. Jest pyszny.
OdpowiedzUsuńWłaśnie kiedyś... gdzieś.... czytałam o takim, czy podobnym smalcu. Nawet mnie zaciekawił jego przepis. Ale, jak to często bywa... gdzieś mi umknęło. A tu proszę smalczyk mam na dłoni. Teraz więc zapiszę i.... spróbuję, bo mnie ciekawość zżera :)
OdpowiedzUsuńRobiłam taki smalec i bardzo mi smakował; ) A w powietrzu czuję jesień od kilku dni (coś jak początek roku akademickiego :p)
OdpowiedzUsuńJa za smalcem nie przepadam, ale takiego wegańskiego chętnie bym spróbowała :) Co więcej mam na niego smaka :)
OdpowiedzUsuńA pracy napisanej gratuluję. Też jakimś cudem udało mi się napisać przed czerwcem :)
Pogoda jak na koniec maja rzeczywiście nie daje większej radości,ale z nadzieją patrzmy na czerwiec, a na razie rozgrzewajmy się zdrowym smalczykiem :)
OdpowiedzUsuńmój faworyt! <3 uwielbiam takie pasty na kanapki :)
OdpowiedzUsuńjadłam coś takiego z fasoli, ale w wersji na ostro, z chili i curry.
OdpowiedzUsuńSzczerze - nie smakował mi... zbyt bardzo przypomina ten prawdziwy (kiedyś jak byłam mała to dziadek dał mi spróbować) :P
OdpowiedzUsuńMniam, esencjonalny w smaku. Przyprawy - klasa!:)
OdpowiedzUsuńPogoda mnie dobija, bo tyle czekania na wiosnę i ciepło, a tu wciąż nic...
OdpowiedzUsuńSmalczyk zacny, koniecznie go zrobię i spróbuję :)
O ... taki smalec to rozumiem! :)
OdpowiedzUsuńPewnie,że nie zastąpi tradycyjnego.Ale jest świetny ,również polecam;)
OdpowiedzUsuńkolejny raz widzę to cudo, ale jakoś mi tak nie pasuje :) smalec z fasoli? :)
OdpowiedzUsuńno dobra, nie czepiam się, jakoś trzeba to nazwać ;)))
chyba wreszcie muszę sama zrobić po prostu :)
Nie wiedziałam, że takie cuda da się bez mięcha zrobić ;) I fajnie, że egzaminy masz już za sobą :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, pogoda jest jaka jest! Też głównie siedzę w domu, najchętniej pod kocem :) no, ale dieta odchodzi wiosenna, tak na przekór, na "odczarowanie" :)
OdpowiedzUsuńtakim smalec to można się zajadać!
OdpowiedzUsuńRobiłam, bardzo mi smakował :D
OdpowiedzUsuńrobiłam i potwierdzam - rewelacja :-))))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię taką pastę :)
OdpowiedzUsuńNo ciekawi mnie smak tego smalcu!
OdpowiedzUsuńTo prawda, pogoda nas nie rozpieszcza :/ Mój kocur w nocy też pcha się pod kołdrę :D
OdpowiedzUsuńSmalec roślinny mam w planach, ale jeszcze nie do końca jestem przekonana. Mięsnego nigdy nie lubiłam więc...:P
Gratuluję zdanych egzaminów :) Smalczyk bardzo niom!
OdpowiedzUsuńGratulacje!!! A ta pasta kuuuusi!!!
OdpowiedzUsuńTo to co lubię, bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTaki smalec nie tuczy, fajnie, że przebrnęłaś przez egzaminy :)
OdpowiedzUsuńWege smalec ? Wow jest mega, muszę zrobić :)
OdpowiedzUsuńAleż ciekawy ten smaluszek, z chęcią bym wypróbowała:)
OdpowiedzUsuńOjej... smalec. Jakoś nigdy mnie to do siebie nie przekonywało. Chyba nawet w tej wersji nie odważę się spróbować.
OdpowiedzUsuńTo gratuluję skończonej pracy - to chyba jedyna praca, kiedy ktoś się cieszy z jej końca :D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny przepis :) pozdrawiam i zycze pozytywnych wyników z egzaminów :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe, bardzo...!
OdpowiedzUsuńsmakowicie ^^
OdpowiedzUsuńjutro robię !
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie smarowidła!
OdpowiedzUsuńnormalnego smalcu nie lubię, ale z fasoli może? kto wie:P
OdpowiedzUsuńNo taki to mogę jeść :)) Zapisany :))
OdpowiedzUsuńbardzo fajny pomysł. chętnie bym spróbowała!! :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!