Na dobry początek dnia, albo lekki deser-chętni? :)
Nienawidzę pożegnań. To chyba najcięższe w naszym ludzkim wzajemnym kontakcie. Oczywiście omijam sytuacje w nienawiści, gdzie pożegnania idą łatwo, wręcz jak po maśle.
Ale mimo wszystko nienawidzę pożegnań.. To dołujące, smutne i najczęściej przysparza człowieka o łzy. I nie są to łzy szczęścia, czy spowodowane śmiechem. Łzy spowodowane smutkiem, brakiem bliskości drugiej osoby, jej zapachu, dotyku..
A najgorsze jest to, że ten smutek jest najmocniejszy przy ostatnim uścisku, pocałunku. A potem? A potem musisz wrócić do rzeczywistości, do zajęć, pracy. Do innych, którzy liczą na ciebie, i na których ty chciałbyś liczyć. I wtedy musisz zapomnieć. I wtedy (o nie..) zapominasz o tym smutku, zapominasz o tym, co czułaś przy pożegnaniu, jak bardzo rozdzierało się Twoje wnętrze. Czy to nie jest złe? Czy nie jest samolubne? Czy mamy pewność, że dalej tęsknimy?
Takie oto przemyślenia nasunęły się przy kolejnym pożegnaniu, przy kolejnej długiej rozłące. Przecież powinnam być już przyzwyczajona, przecież człowiek tak szybko się przyzwyczaja. A ja co? Nadal tkwię w punkcie wyjścia i chyba nigdy nie będę chciała akceptować tej kolei rzeczy. Czy to źle?
Na szczęście nikt nie umarł, chyba powinnam się cieszyć, prawda? : ) Dooobra, to był cios poniżej pasa. Ale naprawdę-nienawidzę pożegnań!
A próbując pozbyć się wisielczego humoru chciałabym zaproponować Wam bardzo lekkie śniadanie, albo (jak ja.. :D), dobry deser po lekkim obiedzie. Ciekawi?
Otóż moja propozycja na dzisiaj to: krem jaglany. Widziałam kilkakrotnie na blogach, zawsze kusił. Raz, więc i ja zdecydowałam się: zrobię! Włączyłam wielką wyszukiwarkę przepisów (czytaj: Google) i rozpoczęłam poszukiwania. W tym momencie nie pasował mi żaden przepis: ten wygląda na rzadki, ten ma kokos, a ten kakao. Ten jest w szklance, a ten na talerzyku (baba, zawsze jej coś nie pasuje :D).
Pomyślałam i stwierdziłam: Sama zrobię! Jak Zosia samosia, zrobię sama! I zrobiłam..
Haha, chwaląc się, że mam za sobą swój pierwszy krem jaglany usłyszałam pytanie od Magdy:, „O jakim smaku?” i w tym momencie klaps.. Jaki on miał smak? Myślę, myślę.. „Naturalny”? .. Chyba zrobiłam naturalny.. :D Bez zbędnych dodatków, bez przeładowania smakowego , jak: orzechy, kakao, czekolada, może dżem morelowy i jeszcze kokosem posypie, a no i dodam trochę cytryny.. Ja lubię prosto, lubię smacznie : ) nie zawsze prosto znaczy smacznie, ale nie zawsze mało znaczy źle. Dlatego zachęcam, może by tak na pierwszy raz-poznać smak kremu, a nie dodatków? Albo zróbcie go, z tymi dodatkami, które Wam pasują! Ale zróbcie, bo to jest.. PYSZNE :) aksamitne, gładkie.. w sam raz na lekko słodką przyjemność..
Skusicie się? : )
Krem jaglany z czekośliwką
Składniki:
-5 łyżek kaszy jaglanej
-180ml mleka
-120ml wody
-cynamon
-czekośliwka
-opcjonalnie: miód, jakiś syrop
Wykonanie:
Wodę z mlekiem zagotować.
Kiedy zacznie wrzeć dodać kaszę i gotować pod przykryciem, aż kasza wchłonie wodę, ok 15min. W czasie gotowania mieszać, co jakiś czas, aby kasza nie przywarła do dna naczynia.
Po ok 10minutach dodać cynamon.
Kiedy kasza będzie miękka i wchłonie cały płyn, zblenderować na gładką masę.
Przełożyć do wysokiej szklanki.
Można spożywać ciepłe lub zimne, po ochłodzeniu w lodówce.
Czekośliwkę wyłożyć na wierzch kremu zimne, lub po lekkim podgrzaniu na małym ogniu.
Smacznego!
44 komentarze
Pożegnania z najbliższymi .... Wiem coś o tym , ale jakoś trzeba przebrnąć, iść dalej , bo przecież niedługo się znowu z nimi spotkamy. Dobrze że chociaż są komórki , ale one nie zastąpią tego kontaktu... :)
OdpowiedzUsuńKrem jaglany jest moim ulubionym , zwłaszcza czeko śliwka *.*
mmm <3
OdpowiedzUsuńhttp://rozaliafashion.blogspot.com/
Wygląda przepysznie, nie próbowałam jeszcze kremu jaglanego :)
OdpowiedzUsuńPożegnania łatwe nie są, ale... cóż z tym trzeba się nauczyć żyć, innej opcji nie widzę. A taki całkiem fajny deser niejedno pożegnanie choć na chwilę osłodzi:)
OdpowiedzUsuńJa też nienawidzę pożegnań, choć czasami żałuję, że z niektórymi osobami nie zdążyłam się pożegnać...
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam kremu jaglanego, chyba czas spróbować :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :*
Pożegnania, pożegnania...któż ich nie przeżywał. Bywają krótkie, bywają notoryczne, bywają.... Ale zawsze są. Jakoś trzeba sobie to wytłumaczyć, przetrwać. Świetne znalazłaś pocieszenie na pocieszenie. Smaczne i zdrowe. Podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńChyba nie jadłam jeszcze czekośliwki. Muszę to nadrobić! :)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się skuszę, bo jeszcze nie próbowałam kremu jaglanego :)
OdpowiedzUsuńJa też nie lubię pożegnań, za wrażliwa jestem i czasem zdarza mi się płakać :( I nie znalazłam sposobu, żeby to jakoś dobrze znosić...
Ja też pożegnań nie cierpię. Deser rewelacja :) Krem jaglany muszę wypróbować :))
OdpowiedzUsuńpożegnania niestety nigdy nie będą łatwe...
OdpowiedzUsuńnaturalny smak powiadasz, może skuszę się na taki deser dzisiaj :)
Też nie znoszę się żegnać... Zawsze to takie przykre, kiedy mamy świadomość, że bliska nam osoba znika na jakiś czas :(
OdpowiedzUsuńBardzo fajna ta kasza, pysznie wygląda :)
Wygląda niesamowicie apetycznie :) CO do Twojego pożegnania to nie jest nic fajnego, ale po tęsknocie przyjdzie powitanie, a powitanie to 900 x więcej szczęścia, takie ja mam do tego podejście.
OdpowiedzUsuńNa rozłąkę słodycze są najlepsze. Kaszę jaglaną lubię w każdej postaci. Takiej kombinacji jednak jeszcze nie próbowałam.
OdpowiedzUsuńkochana, współczuję ci tej rozłąki... ale pamiętaj, gdybyś chciała jakoś się pocieszyć - zawsze znajdzie się czas na wspólną kawkę! :*
OdpowiedzUsuńNaturalny krem jaglany... przemawia do mnie ta nazwa. Sama próbowałam już kilka wariantów smakowych, ale zwyczajny też pokochałam. Przynajmniej nie muszę zastanawiać się, jakie dodatki będą do niego pasować - bo pasuje dosłownie wszystko! :)
wiesz co do pożegnań, one kojarzą mi się ze zmianami... którymi nie ciepię, wolę tkwić w monotonii, ale czasem trzeba zakończyć pewien rozdział, by zacząć kolejny ;) w życiu trzeba się przyzwyczajać do pożegnań.. kazdy z nas kilka ich w życiu przeżyje ;)
OdpowiedzUsuńco do przepisu.. ostatnio mi nie przypadł go gustu, ale nazwałaś to lekkim deserem xD podoba mi się wygląd, taki apetyczny.. chciałabym powąchać ;)
Czekośliwka czyli śliwka w czekoladzie?Bo nie oriętuję się a chciał;abym zrobić
OdpowiedzUsuńSuper przepis!
ja robiłam tak, że robiłam powidła, a pod koniec smażenia dodawałam gorzkie kakao, gdzieś na ok 8kg świeżych śliwek 6 łyżek kakao :)
UsuńOj tak pożegnania są ciężki ,dla tego ja na przykład ,gdy mój wujek wyjeżdża do Anglii nigdy nie jade na lotnisko ,bo wiem że będę ryczeć :<
OdpowiedzUsuńNikt chyba nie lubi pożegnań, ja też za nimi nie przepadam, choć myślę sobie, że przecież i tak kiedyś jeszcze zobaczę tą osobę, tak już jest: ))
OdpowiedzUsuńA kremu jaglanego to ja jeszcze nie jadłam, a zapowiada się pysznie!; ))
Uwielbiam takie kremy, zawsze miksuję z serkiem :) Czekośliwka- pycha!
OdpowiedzUsuńPożegnania są najgorsze, nie lubię takich sytuacji..
Udany początek dnia i deser na zakończenie dnia :D Przyda się na każda okazję :D Smacznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńKasza jaglana to moja ulubiona, pod taką postacią jeszcze nie jadłam, ale koniecznie muszę spróbować!
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje taka prostota jak najbardziej na miejscu ;) Ładnie się prezentuje, a po takim pucharku pewnie długo nie jest się głodnym ;) Gratuluję wygranej w konkursie Blogerchef! Super ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Paulina
Me gusta! Zostań moim nadwornym kucharzem :D
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie, lepszy jest smak naturalny, przynajmniej można go połączyć z ulubionymi dodatkami :)
OdpowiedzUsuńej no krem idealny! przepyszny i chyba go wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńza powidłami śliwkowymi i czekowiśnią ostatnio szaaleję
Od dawna nie mieszkam w Polsce, więc znam uczucia związane z pożegnaniami.... niestety takie życie.... Ale krem wygląda wspaniale !!!
OdpowiedzUsuńteż nie umiem szukać przepisów:P musi być po mojemu:P czasami cos na blogach mi sie przypadkiem napatoczy to zapisuje bo szukac nie umiem, za to wymyslac juz tak:D
OdpowiedzUsuńa kasza - fajna i kusi:)
Nie jadłam jeszcze kremu jaglanego, ale parę razy się z nim spotkałam i też mnie zaciekawił :) taka podstawowa wersja na początek jest najlepsza, bo można poznać smak samego kremu i połączyć go z ulubionymi dodatkami. Pozdrawiam! PS a pożegnań chyba nikt nie lubi, szczególnie z bliską osobą i na długo...
OdpowiedzUsuńWpadaj do mnie szybko z tym śniadankiem, czekam:)
OdpowiedzUsuńChyba nikt nie lubi pożegnań :(
OdpowiedzUsuńA na taki deser to bym się skusiła ;D
Oj skuszę się, skuszę, bo bardzo zachęca wyglądem :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny deserek, chętnie się poczęstuję:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi pasuje TAKIE zaproszenie na śniadanie. Mogę obiecać, że nie będziesz musiała się na długo ze mną żegnać jeśli tylko zechcesz mnie zatrzymać takimi smakołykami :)))). Ośmieliłaś mnie do zrobienia kremu we własnym zakresie. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuję:):)
OdpowiedzUsuńAle zjadłabym taki krem, mniam!
OdpowiedzUsuńpewnie że się skusimy:) na taki deser nie trzeba nas długo namawiać.
OdpowiedzUsuńMoże i smaczne są takie desery, ale niestety ja ich nie jadam. Gdyby był przygotowany na wodzie to na pewno bym się pokusiła.
OdpowiedzUsuńPożegnania zawsze bolesne, przeżyłam je na wakacjach żegnając siostrę, która wracała do Kanady. A jeszcze
ja mam język nie wyparzony i powiedziałam o parę słów za dużo i później się żałuję.
Się skusimy! Nie dziś, ale już niedługo :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, http://ewakuchennie.blogspot.com/
Bardzo fajne i smaczne :) będę musiała zrobić i się porozmieszczać :D
OdpowiedzUsuńJa bym się skusiła z miłą chęcią
OdpowiedzUsuńJa się piszę! Ostatnio na nowo odkrywam jaglankę :) Pyszności jak dla mnie!
OdpowiedzUsuńCiekawy deser nam zaserwowałaś, na pewno spróbuję. Pożegnania trudne, ale powitania....to fantastyczna sprawa:))
OdpowiedzUsuńU mnie w roli głównej wystąpiła kasza jęczmienna. Podana z jabłkiem z orzechami ziemnymi.. cudo <3 Dziękuję za wspaniałą inspirację, zapewne jeszcze nie raz zaszczyci moje podniebienie :D Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!