Bo próbowa zawsze trzeba.. Rogal Marciński
Ooooo...! Ależ mnie wsiąkło: nie dość, że tutaj nic nie pisałam, to jeszcze o Was zapomniałam.. Ależ to nie ładnie tak! Ale wiecie, przeżyłam ten tydzień-udało mi się chyba wszystko zaliczyć, jakże cudowne to uczucie!
A teraz mam luźniejszy tydzień, więc na pewno będę się tutaj pojawiać :)
A z czym kojarzy się Wam 11 Listopada?
No tak, 90% odpowie, że ze Świętem Niepodległości, a pozostałe 10 to Poznaniacy ;D
Pochodzę ze Śląska, tu też mieszkam, ale mentalnie chyba szybciej zaliczyłabym się do Poznania, haha. Dlaczego? No bo, kiedy słyszę 11 przed oczami staje mi obraz... ROGALA! Tak, otóż to! Właśnie rogala, tego jedynego, Marcińskiego.. Nadzianego białym makiem, mnóstwem pysznych bakali i skórką pomarańczową.. Wykonany z najlepszego ciasta półfrancuskiego, które się rozwarstwia tworząc przyjemną chrupką strukturę do jedzenia... Nie umiem wyobrazić sobie czegoś lepszego, no bardzo ciężko!
Od 4 lat cierpiałam na te rogale, raz dostałam je prosto z poznańskiej cukierni, ale po podzieleniu pomiędzy domowników.. :D
4lata czekałam, szukałam albo maku, albo warsztatów.. I nic! Co roku ten sam zawód..
Aż tutaj w sb będą w jednym z CH zobaczyłam go, no zooobaczyłam! Dobra, dobra-może nie był oświecony jasnym światłem,nie stał na środku sklepu i drogę wskazać musiał mi Pan z obsługi, no ale.. :D Zdobyłam go i pod wpływem chwili zdecydowałam: robię je! Tak, na 11!
Pracy z nimi dość dużo jest, cóż począć.. Nie wiedziałam, że aż tyle :D
Ale przechodząc do sedna:
wyglądu Marcińskich nie mają-choć starałam się jak mogłam, zawijanie muszę jeszcze poćwiczyć.. No wiem-koślawe to, jeden większy, drugi mniejszy, ten się odwinął, ten się zawinął.. :D
Pomada (ale akurat tojest zmora całej mojej familii-nikomu w domu wyjść nie umie) jest, ale przeźroczysta, bo jak zwykle złe proporcje cukru do wody... :)
No, a ciasto-tutaj nieskromnie przyznam, ze wyszło ideeeelane! Dosłownie-rozwarstwia się, jest chrupiące, z wierzchu przypieczone-mmmm :) Dzięki niemu znowu podszkoliłam technikę wałkowania, na plus!
Przepis istniał w moim laptopie już baaardzo długo, wydaje mi się, że aż za długo :) Jest oryginalny, prosto z cukierni.. Wam polecam je zrobić-może macie bardziej zręczne rączki i wyjdą Wam właśnie te kształty, które powinny :D
A od siebie dodam: certyfikatu by nie było, ale brzuszki i kubki smakowe szaleją!
Rogale Marciśnkie (źródło przepisu ArtKulinaria)
Składniki:a)ciasto półfrancuskie
-400 ml mleka
-1 kg przesianej mąki pszennej
-120 g cukru
-120 g masła
-3 jajka (zmieniłam, bo były 2,5 jajka)
-4 g soli
-20 g świeżych drożdży
-masło, około 300 g
b) masę:
-500 g białego maku
-300 g okruchów biszkoptowych (najlepiej z domowego biszkoptu)
-500 g cukru (dałam 250 g cukru + 250 g miodu)
-85 g masła
-85 g rodzynek
-50 g migdałów
-79g orzechów laskowych (mój osobisty dodatek)
-5 łyżki domowej skórki pomarańczowej
-4 jajka
-kilka kropli aromatu migdałowy (olejek lub ekstrakt)
c) lukier:
-200 g cukru pudru
-kilka łyżek gorącej wody
-do posypania obrane ze skórki, posiekane migdały - ok. 100 g
Wykonanie:
Dzień wcześniej przygotowujemy nadzienie:
Mak płuczemy. Wkładamy do garnka i zalewamy wrzącą wodą.
Gotujemy na bardzo małym ogniu przez około 30 minut. Po ugotowaniu dokładnie osączamy na gęstym sicie.
Mielimy trzykrotnie przy pomocy maszynki do mięsa, używając sitka o najmniejszych oczkach.
Migdały sparzamy wrzącą wodą, obieramy ze skórki.
Orzechy laskowe prażymy i ściągamy z nich skórkę.
Mieli razem orzechy.
Rodzynki rozdrabniamy.
W garnku topimy masło, dodajemy miód, cukier, a następnie posiekane rodzynki, migdały i drobno pokrojoną, smażoną skórkę pomarańczową. Podgrzewamy chwilę na małym ogniu, aby bakalie zostały dobrze nasączone miodem.
Dodajemy zmielony mak i smażymy na małym ogniu przez około 5-10 minut. W trakcie smażenia często mieszamy, aby uniknąć przypalenia.
Studzimy.
Dodajemy okruchy biszkoptowe i po jednym jajku, cały czas ucierając. Kolejne jajko dodajemy dopiero wtedy, kiedy poprzednie zostanie dokładnie wmieszane.
Kontrolujemy gęstość masy. Jeżeli robi się rzadka, nie dodajemy więcej jajek.
Przygotowujemy ciasto drożdżowe:
300 g masła wkładamy do lodówki, ma być zimne.
Wszystkie składniki na ciasto drożdżowe wyciągamy z lodówki godzinę wcześniej.
Mleko podgrzewamy do temperatury 37 stopni.
Przygotowujemy rozczyn z drożdży:
W misce rozcieramy drożdże z 2 łyżeczkami cukru, dodajemy 3 łyżeczki mąki (odmierzonej z przygotowanego kilograma) 100 ml ciepłego mleka. Mieszamy, przykrywamy i odstawiamy na 20 minut.
W tym czasie jajka i żółtko ubijamy z cukrem na puszystą masę.
Masło topimy w rondelku na małym ogniu.
Mąkę wsypujemy do dużej miski, dodajemy wyrośnięty rozczyn, ubite z cukrem jajka, mleko i sól
Pod koniec dodajemy partiami stopione masło, każdą kolejną dopiero wówczas, kiedy pierwsza zostanie dobrze wchłonięta. Wykładamy na stolnicę i dobrze zagniatamy.
Ciasto jest elastyczne i nie klei się do rąk. Wkładamy do miski, przykrywamy ściereczką i odstawiamy do wyrośnięcia na 30 minut.
Po wyrośnięciu ciasto drożdżowe odgazowujemy (przebijamy pięścią), zagniatamy i rozwałkowujemy na stolnicy na kształt prostokąta.
Zimne masło wykładamy na 2/3 szerokości prostokąta. 1/3 ma pozostać pusta.
Ciasto składamy do środka na 3, zaczynając od strony nie przykrytej masłem, następnie składamy do środka część wyłożoną masłem.
W ten sposób mamy 3 warstwy ciasta i 2 warstwy masła. Dociskamy i wałkujemy na kształt prostokąta.
Składamy ponownie w taki sam sposób, jak poprzednio i wkładamy do lodówki na pół godziny. czynność wałkowania i składania powtarzamy jeszcze 2 razy, za każdym razem schładzając w lodówce przez pół godziny.
W ten sposób uzyskujemy 81 warstw ciasta.
Przygotowane wcześniej ciasto drożdżowe rozwałkowujemy na długi prostokąt o grubości 0,5 cm i wycinamy z niego naprzemienne trójkąty.
Na każdy trójkąt nakładamy nadzienie - najlepiej przy pomocy rękawa cukierniczego - dwa rozgałęzione u podstawy trójkąta paski.
Podstawy trójkąt zawijamy na około 3 cm, nacinamy na środku, rozkładamy w ten sposób powstałe "nóżki" i kręcimy, czyli zawijamy rogala.
Po zawinięciu kładziemy rogale na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i odstawiamy na ok. 30 minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzewamy do temp. 180 stopni.
Wyrośnięte rogale pieczemy około 20 minut - do zrumienienia.
Świeżo upieczone rogale smarujemy lukrem i posypujemy obranymi ze skórki, posiekanymi migdałami.
63 komentarze
Jak dla mnie cudne ;)
OdpowiedzUsuńKobieto :) zakochałam się :)
OdpowiedzUsuńchociaż w mojej Rodzinie jest tradycja kupowania rogali zgodnie z tradycyjną recepturą, robionych przez wyjątkowych cukierników z Wielkopolski to kusisz tymi pięknymi rogalami :)
cudnego dnia!
Właśnie z powodu tego rogala żałuję, że nie mieszkam w Poznaniu :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, nie wierzę! Sama upiekłaś słynne rogale :)
OdpowiedzUsuńJa jadłam je w swoim życiu wiele razy, w tym roku jakoś nie wyszło. Wyślij mi jednego! ;)
zrobiłaś te rogale ! cudownie :) sama nigdy ich nie próbowałam i nawet nie miałam okazji. twoje wyszły na prawdę rewelacyjnie ;*
OdpowiedzUsuńmiłego dnia !
jaaaaaaaaaaaaaaaakie one piękne, wow, jestem z Ciebie taaaaaaaaaaaka dumna! :) cudne są! mistrzostwo!
OdpowiedzUsuńja nie do końca jestem z siebie dumna, ale cieszę się, że ty jesteś :*
UsuńO rany, zaszalalas! A rano marudzilam, ze jak co roku w telewizji przezywaja te rogale :-P Ale to z zazdrosci, bo ich nie jadlam :-D PS coraz lepiej kombinujesz ze zdjeciami ;-)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie jadłam takiego rogala ;<
OdpowiedzUsuńWyślij mi jednego, cooo? ;)
Super rogaliki, ślicznie Ci wyszły:)
OdpowiedzUsuńnie pogardziłabym takim na śniadanie.. :D pycha!
OdpowiedzUsuńdzisiaj też je jadłam, ale kupne <3 ten biały maak jest cuuuudowny *.*
OdpowiedzUsuńhm.. moja mama robiła wczoraj rogale takie zwykłe ;) to trochę z czekoladą w środku, to trochę z marmoladą ;)
OdpowiedzUsuńcałkiem dobry przepis, takich prawdziwych ci powiem marcinskich rogali jeszcze nie jadłam ;) efekt końcowy świetny ;)
Wyglądają wspaniale! :)
OdpowiedzUsuńbrawo! podziwiam za odwagę podjęcia takiego wyzwania :) są urocze, o wiele bardziej wolę takie domowe rogale od kupnych. Przynajmniej widać, że włożyłaś w nie serce :)
OdpowiedzUsuńKiedy zobaczyłam na Twoim facebooku biały mak, nie mogłam się doczekać notki z efektem Twoich piekarniczych działań, no i są! Imponujące, z pewnością pyszne w smaku... a czy zbliżone do poznańskich oryginałów? Sama oceń!:)
OdpowiedzUsuńDomowe, cudowne, a koślawość w rogalach toż to sam urok:))
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się solidnie, ale widzę, że warto było, rogale prezentują się super, aż chciałabym Ci porwać jednego :)
OdpowiedzUsuńsuper wyrosły!:) ja nie lubię za bardzo maku ale chętnie bym spróbowała Twoje rogaliki, nie mają lukru co dla mnie jest zbawieniem bo inaczej się można okropne zasłodzic:P
OdpowiedzUsuńTyle z nimi roboty, ale fajnie, że dałaś radę, możesz być z siebie dumna :))
OdpowiedzUsuńKurczę, muszę je w końcu zrobić!
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają, ach zjadłabym takiego...
Łaaaał, ale pięknie wyszły! Ja Ci przyznaję certyfikat, albo i dwa jak chcesz na ciacho i masę osobno! :D No jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem, że się za nie zabrałaś i wyszły tak świetnie. Szacun! :))
OdpowiedzUsuńwyglądają prześlicznie a smakują na pewno jeszcze lepiej *.*
OdpowiedzUsuńBardzo ładne Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńPiękne Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńSmacznie wyglądają ;) Jeszcze nie jadłam takiego rogala, ale wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńit looks so yum! I am hungry now lol
OdpowiedzUsuńja kiedyś bawiłam się w domową fabrykę pączków i przyznam szczerze, że byłam tak zmordowana, że nie mialam nawet siły ich jeść... dlatego chyba wolę kupić rogala z certyfikatem w sprawdzonej cukiernii :P
OdpowiedzUsuńwow,wow,wow! gratulacje, to naprawdę pracochłonny wypiek, ja co prawda za rogalami nie przepadam, ale famili z pewnością by posmakowąły ;)
OdpowiedzUsuńPyszności. Najadłam się dziś za wszystkie czasy!
OdpowiedzUsuńDobre rogale i ładne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńPojadłabym takich rogalików, wyglądają przepysznie :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam okazji ich jeść :( No ale skoro pokazujesz przepis to tymtyrymtym :D
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się. Jak dla mnie - idealne rogale! Zjadłabym jednego! :)
OdpowiedzUsuńwspaniałe :) żałuję że nie mam białego maku ;/
OdpowiedzUsuńJa robiłam z niebieskiego maku i wyszły naprawdę bardzo smaczne :) Nie mogłam nigdzie dostać białego... :(
UsuńTwój przepis też taki jak esej :) Końca nie widać - jak u mnie :) Myślałam, że nie skończę :)
OdpowiedzUsuńTwoje takie fajne, pulchne, duże :)
wyglądają fantastycznie, smakowały na pewno wyśmienicie:)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglądają :) Ja kupiłam i smakowały, a robione własnoręcznie muszą być jeszcze lepsze :)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie przerażały przepisy na rogale marcińskie, choć wczoraj się zajadałam i dalej mi mało :). Może spróbuję Twojego. ;)
OdpowiedzUsuńZawsze mnie przerażały przepisy na rogale marcińskie, choć wczoraj się zajadałam i dalej mi mało :). Może spróbuję Twojego. ;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam. Bardzo pracochłonne i nigdy nie robiłam. Poszłam na łatwiznę i zrobiłam struclę makową z nadzieniem z białego maku:)
OdpowiedzUsuńaa cudeńka <3 jak wyrosły
OdpowiedzUsuńmoże za mało "piłujesz" orzechy? Czasem trzeba masy cierpliwości i czasu by doprowadzić je do stanu "maślanego" :P
Ja się jeszcze nie odważyłam he, Twoje wyszły idealnie, aż ślinka cieknie :))
OdpowiedzUsuńTo wspaniała próba :) Tak dawno robiłam rogale...ale o takich to marze :) !
OdpowiedzUsuńAle mam Ci dużo do napisania:) Przede wszystkim na początku myślałam, że z poznaniem łaczy Cie ... ziemniak. Poznań to pyry. Śląsk to kluski śląskie i czorne kluchy. A z czego z ziemniaka. Więc blisko Ci cholera do tego Poznania. P drugie Twoje rogale są perfekcyjne. Oglądałam wczoraj film z piekarni, gdzie gość powiedział, ze od 2 lat je robi i w .... albo od 4 lat.... i nigdy by ich sam nie spróbował robić gdyby nie miała praktyki. Bo są trudne i w ogóle.... bla, bla bla. Ale kiedy by zobaczył twoje to by się dopiero zdziwił. Bo ładne, bo upieczone, bo zrobione i spróbowane a nawet zjedzone:) A teraz o mnie : ja zawsze walczę w ten dzień 11 aby rogala nie jeść. Dlaczego: kilka lat temu postanowiłam ze zjem całego olbrzyma, takiego z poznańskiej piekarni. I co ? i trzy dni nic nie jadłam, bo moja wątroba strajkowała. Ale podziwiam dopinguję i zazdroszczę kiedy przychodzi na nie kolej:)
OdpowiedzUsuńfaktycznie! Pyry! Nie pomyślałam.. :D
UsuńMasz bardzo celną uwagę :)
Ojej, dziękuję! No, ciężko trochę było, ale i tak uważam, że mogłam lepiej :) Ale nadzienie wyszło prawie idealne :D
Rogale jak marzenie! : )
OdpowiedzUsuńCudowne są! : )
Aż żal, że ich jeszcze nie próbowałam!
ja właśnie też sobie obiecałam, że je zrobię. dorwę biały mak i do roboty ;)
OdpowiedzUsuńa jeśli nie wychodzi Ci lukier, polecam spróbować takiego na białku. bielutki jak śnieg i idealny do dekorowania
Pyszne :) Też w tym roku się za nie wzięłam - też nie wyszły takie zgrabne jak oryginały, ale w smaku - dużo lepsze za sprawą cudownie listkującego maślanego ciasta, zamiast margarynowego jak w piekarni ;)
OdpowiedzUsuńWsiąkło moje serduszko, które wysłałam wcześniej..
OdpowiedzUsuńMega, mega, mega...! <3 rób takie częściej. nawet bez 11 listopada w kalendarzu :D
Twoje rogale wyglądają mega apetycznie!! No my w związku z tym, że są to rogale Marcińskie, wczoraj musieliśmy je zjeść, ale niestety nie zrobiliśmy ich sami, tylko kupiliśmy, a ceny w tym roku były zabijające, więc mamy nauczkę na za rok - robimy je sami! także dzięki za przepis:D
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to wyszły Ci idealnie te rogale! Wyobrażam sobie jak w domu musi pachnieć kiedy się pieką...pychota! A że jeden mniejszy, a drugi większy to akurat dodaje im uroku. Zresztą kogo obchodzi ich kształt;) Liczy się smak, a tego na pewno im nie brakuje!
OdpowiedzUsuńuwielbiam to nadzienie!
OdpowiedzUsuńpięknie pysznie wyglądają ! zjadłabym 3 , ewentulanie 9 : D mi np 11 listopada od tego roku będzie kojarzyć się tylko i wyłącznie z gadaniem przez kolejne 3 dni o marszu i huliganach ; > ale rogale , zawsze ! ; D
OdpowiedzUsuńWow! Ja jeszcze takich nie jadłam, aż ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńmigdałów jeszcze nie próbowałam w sumie O.O
OdpowiedzUsuńale też robię blenderem xd
mmmmmmmmmmmm pychotka:)
OdpowiedzUsuńw konkursie agory - śląski mistrz zakupów;)
meybe follow;)?
Takie piękne! Nie udało mi się w tym roku upolować rogala marcińskiego :( więc jak patrzę na Twój przepis i zdjęcia - mam ślinotok. Ale co tam, może za rok się uda :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jak dla mnie są idealne :)
OdpowiedzUsuńSzczerze podziwiam za zrobienie tych rogali! Dla mnie to jeszcze nie ten level wtajemniczenia :)
OdpowiedzUsuńWyglądają świetnie!!! :D
OdpowiedzUsuńMi jeszcze nie było dane nigdy spróbować oryginalnego marcińskiego rogala :(
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!