Podwójnie mi :)
Oho, oho! Moje marzenie się ziściło, mam chwilowo zajęcie, dość czasochłonne dlatego z góry przepraszam, ale blog na tym ucierpi.. Dość dobrze:(
Będę starać się coś dodawać, tworzyć, ale nie obiecuję, że będzie to częste..
Waszych blogów nie opuszczę, co to to nie ;D Szkoda byłoby mi tylu inspiracji..!
Haha, z serii "Mam pecha" to pojechałam sobie ostatnio na plażę, myślę-wezmę aparat pobawię się trochę, nauki nigdy za wiele.. I co? Zrobiłam dwa zdjęcia i padł :D No to się narobiłam tych zdjęć.. :D
A dzisiaj przedstawię recenzję-dawno niczego nie było, a znalazłam ostatnio takie fajnie paluchy:) No dooobra, przyznać się-kto uwielbia paluszki, no? Właśnie, każdy! Nie ważne, czy z solą, makiem, albo sezamem (moje dwa faworyty!), ale pochrupać każdy chce!
No to zaczynamy!
Beer Fingers (solone)
Co to? Podwójne złocisto wypieczone paluszki solone, sprzedawane w opakowaniu 70g.Skład: Mąka pszenna, mąka żytnia, tłuszcz, sól, cukier, drożdże spożywcze, proszek do pieczenia-spulchniacze E450a oraz E500ii.
Wartość odżywcza w 100g: Energia: 1619kj (382kcal)
Białko: 11,3g
Węglowodany: 73,9g
Tłuszcze: 3,8g
Moja opinia: Ileż to razy sięgając do paczki z paluszkami wyciągaliśmy parę na raz, ot tak, żeby wpakować ich więcej i chrupać ile się da? :) A ile razy cieszyliśmy się jak dzieci (chyba, że nimi byliśmy :D), albo zazdrościliśmy niemiłosiernie, kiedy udało się wyciągnąć nam lub komuś innemu z paczki złączonego paluszka? :) Pamiętacie te czasy?
Kiedy więc zobaczyłam je w sklepie no nie mogłam przejść obojętnie, nie mogłam :D
Na 1szy rzut poszedł klasyk-z solą, choć w sklepie leżały też sezamowe i w polewie, a podobno dostępne są również z makiem.
Widziałam je po raz pierwszy i wydaje mi się, że tylko w jednym sklepie można je w moim mieście dostać:)
Zacznę od... opakowania! Wiem dziwne, ale chciałabym o czymś wspomnieć. Jest fajne-małe, zgrabne, zmieści się nawet do malutkiej torebki. Poza tym nie zmusza człowieka do jeeedzenia, ciągłego jak to mają w zwyczaju duże paki, gdzie człowiek jak zacznie to przestać nie umie ;) To na duży plus:)
Co do paluszków, to hmm.. Smak dzieciństwa-są one grube, o tak! Nie trzeba brać paru, wystarczy taki bliźniak :) Właśnie-są grube, chrupiące, wypieczone, po prostu smaczne :) Choć jadłam paluchy bardziej wypieczone, to tym nie ujmuje to w ocenie. Będąc małym brzdącem w domu zawsze kupowało się jedną firmę, potem jakoś to umknęło.. Jedząc te paluszki wrócił mi ten smak dzieciństwa! Chyba mają u mnie przez to specjalne względy :D
No i fakt- lepszy skład, uważam, że byłby gdyby te spulchniacz zostały czymś zastąpione-jasne, aktualnie nie unikniemy E i nie każdy jest konserwantem, no ale.. Mamy się starać tak? Ale tak jest okey! :)
Dodatkowo zaskoczył mnie pozytywnie dodatek mąki żytniej-chwali się to! :)
Sprawdziłam inne firmy, które górują na rynku polskim i wiecie co? Wcale nie jest lepszy! A mąki żytniej nie uświadczysz, jeśli nie pisze, że są wielozbożowe, lub coś w ten deseń.
Jedyny prawdziwy minus-prawie wszystkie paluchy były połamane :( Lubię długie, więc dla mnie to trochę kiepsko-nie wiem, czy jest to wina transportu czy nie, ale były połamane :(
Podsumowując: Paluszki na plus! Wrócę do nich nie raz, choć właśnie ze względu na smak i ten sentyment.
Gdzie kupione? Kupiłam je w sklepie Monkey Express, ale tylko tam je widziałam. Mogę się założyć, że są lepiej dostępne w dużych miastach.
Cena: Coś koło 2,30zł :) Nie pamiętam..
43 komentarze
no to czekam na Twoje wpisy z niecierpliwością :) paluszki świetne :) pochrupałabym takie ;P
OdpowiedzUsuńuwielbiam paluszki...na plaży najbardziej;p najgorsze, że zawsze sobie powtarzam"już ostatni", a kończy się na paczce;p
OdpowiedzUsuńBardziej od paluszków zainteresowało mnie to Twoje czasochłonne zajęcie.... :>
OdpowiedzUsuńLubię do chrupania w pracy :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam sklejone paluszki, chociaż takich nie jadłam, które pokazujesz, to jednak w zwyczajnych, pojedynczych też się takie perełki zdarzają :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam paluszki, obojętnie jakie :D
OdpowiedzUsuńCo do aparatu... Ja zawsze miałam talent zostawiać kartę do niego w laptopie :D
Też bardzo lubię podwójne paluszki. Ja tez nie miałam ostatnio wiele czasu na bloga, ale dzisiaj rano odprowadziłam siostrę na lotnisko w Krakowie i już będzie więcej czasu aby tu zaglądać:)
OdpowiedzUsuńMoje ulubione to beskidzkie z sezamem :D
OdpowiedzUsuńakurat paluszki jakoś specjalnie nigdy mnie nie kuszą, jestem w stanie bez nich żyć, ale musze to przyznac, jak spróbuję jednego... ; )
OdpowiedzUsuńzawsze najpierw wybieram podwójne:)
OdpowiedzUsuńCzekam na wpisy cierpliwie.
OdpowiedzUsuńCo do paluszków, ja najbardziej lubię takie grube, z sezamem...mniam!
Jak otwieram paczkę z paluszkami to zawsze najpierw szukam podwójnych :D
OdpowiedzUsuńPaluszki bardzo lubię :)) Takich jeszcze nie próbowałam, jak tylko spotkam w sklepie kupuję :))
OdpowiedzUsuńJak ja dawno nie jadłam paluszków!:)
OdpowiedzUsuńAkurat za paluszkami nie przepadam ,ale czasem czemu nie :)
OdpowiedzUsuńrównież uwielbiam te podwójne, a te widziałam u siebie w sklepie ale jeszcze nie jadłam. Mój faworyt to również mak i sezam:D
OdpowiedzUsuńja też najbardziej lubię z sezamem albo... takie minimalnie solone, dla dzieci ;)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubie juniorki. Nie mogę przestać ich jeść!
OdpowiedzUsuńjeju zawsze szukałam w paczce podwójnych. Rozgrzebałam całą paczkę ,a w tej podwójnej to trzeba jedynaka szukać;)
OdpowiedzUsuńTak!ja też jako dziecko cieszyłam się jak szalona, gdy udało mi się wyciągnąć złączone ze sobą paluszki :)...
OdpowiedzUsuńPaluszki to najlepsze przekąska jaka istnieje! :)
OdpowiedzUsuńmm lubię ;)
OdpowiedzUsuńomg pamiętam jak zawsze ich szukałam w paczkach! A tutaj wszystkie są podwójne *__* jestem w paluszkowym niebie
OdpowiedzUsuńi've never tried it
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za paluszkami :)
OdpowiedzUsuńOSZALEJĘ!! :) Zawsze przekopywałam paczkę paluszków w poszukiwaniu "bliźniaków" :) Ale akcja!! CIekawa jestem co to za zajęcie dorwałaś co od bloga Cię trochę odseparuje :)
OdpowiedzUsuńBuziaczki
xo xo xo xo xo
Kochana jesteś, post o paluszkach;)) też uwielbiam podwójne ;--)
OdpowiedzUsuńJa paluszków nie jadłam chyba wieki:p
OdpowiedzUsuńNie pamiętam kiedy ostatnio jadłem paluszki, zawsze lubiłem te bekonowe :)
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam tylko solone. Ale zawsze wyciagalam z opakowania te podwojne:) One jakos inaczej smakuja niz pojedyncze:D
OdpowiedzUsuńMiło jak marzenia się spełniają :) Powodzenia!
OdpowiedzUsuńjak ja dawno nie jadłam paluszków!
OdpowiedzUsuńja tak samo :O
UsuńTakich jeszcze nie widziałam, ale zapowiadają się całkiem sympatycznie:) Ja od dwóch tygodni zapycham się paluszkami z serii junior dla dzieci, które są z mniejsza zawartością soli. Pychota :D
OdpowiedzUsuńAż się rozejrzę po sklepach :)
OdpowiedzUsuńOj pamiętam, pamiętam :) Paluszki to taki zasysacz czasu, nawet nie wiesz kiedy zjesz całą paczkę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam paluszki :)
OdpowiedzUsuńJak zacznę jeść paluszki, to jem bez końca..
OdpowiedzUsuńJa paluszki zawsze chrupię w podróży:) I coś w tym jest, że jak się zacznie, nie można przestać:)
OdpowiedzUsuńpaluszki zawsze wciągają, nie da się poprzestać na jednym... :)
OdpowiedzUsuńto rób z nami te paznokcie - nic trudnego :>
OdpowiedzUsuńLubię takie podwójne paluchy :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam podwójne, ale faktycznie szkoda że połamane:(
OdpowiedzUsuńDzięki za odwiedziny i przemiły komentarz.
Pozdrawiam:)
Będę wdzięczna za każdą opinię i sugestię! Smacznego!