Zmiany, blog, nowa forma, dieta i sport.

Witam Was! :)
Dzisiaj wyjątkowo bez przepisu, albowiem.. jak sami widzicie doszło do kilku zmian :)
Nie pisałam Wam nic wcześniej, bo sama nie miałam bladego pojęcia, czy do czegokolwiek dojdzie..
Wiele czasu minęło nim wszystko doszło do skutku, nim blog przybrał formę, o której mniej więcej marzyłam :)
Jak wiecie na co dzień studiuję już II stopień dietetyki, a prywatnie kocham sport, pot i endorfiny treningowe, przez co koniec końców mogę tytułować się trenerem :)
Dlatego też dodałam nowe wątki:
*Dieta i porady,
*Sport i porad,
tzn. wszelkie przepisy, które będą bardziej fit, bardziej po treningu, do treningu etc będą znajdowały się właśnie w tych zakładkach :)
Dodatkowo będę publikować również posty związane z daną tematyką, czy to właśnie jakieś porady, czy być może aktualne trendy- co będę uważała za ważne/potrzebne/ciekawe, lub co sami chcielibyście przeczytać :)
Mam nadzieję, że jesteście zainteresowani? :)

Cóż jeszcze mogę Wam powiedzieć?
Na pewno to, że z tego bloga nie znikną zwyczajne, proste przepisy- czy to ze zwykłą mąką pszenną, białym cukrem i masłem czy te tortowe, (za)słodkie :) Jestem człowiekiem, trzymam na co dzień dietę, ale to nie znaczy, że każdy z mojej rodziny tak ma.. ba! nawet ja robię sobie tzw cheat meal- czyli będzie dla każdego coś dobrego :)
No i.. nie zamilknę! Wiem, że często męczę Was kilometrowymi postami, wiem, wiem.. niestety- lubię mówić, na blogu lubię pisać, a więc i to pozostanie bez zmian.. :D

Czy coś jeszcze wypada mi napisać? Chyba już nie..
A no tak! Najważniejsze..
Korzystajcie ile możecie, dzielcie się z innymi i dajcie znać czy się podoba! :)

Dziękuję, że jesteście! To dla Was te zmiany, dla Was udogodnienia.. :)

Trzymajcie za mnie kciuki i zgłaszajcie wszelkie sugestie! :)


P.S. Za szablon dziÄ™kujÄ™ bardzo Karolinie, która wÅ‚ożyÅ‚a dużo pracy, aby blog teraz tak wyglÄ…daÅ‚.. :) 
A za cudowną grafikę dziękuję Natalii- genialnej Pani Fotograf :D

Domek z piernika- przepis, zdjęcia, szablon. Powodzenia! :)

Hey! :) Ależ ten weekend zleciał! Boźku, nawet nie zdążyłam notatek otworzyć..
Ech.. dzisiaj już zaliczenie semestru, a w głowie pustka.. Na prawdę- szło by mi o wiele lepiej, gdyby przedmiot związany był z moją dziedziną.. ale demografia i epidemiologia? Jak to się ma do dietetyki? :(
Ogólnie 1szy semestr na magisterce nie zapowiada się kolorowo jeżeli chodzi dietetyczną stronę.. także no..
Chyba muszę się uzbroić w cierpliwość i wsparcie Boże, bo dzisiaj bez Jego pomocy się nie obejdzie.. :O
Weekend pod znakiem chrześniaka, nauka w akademiku w 2 dni też niezbyt polecana także no..
Do Was na blogi kochana zawitam w ten weekend lub pod koniec tygodnia- przepraszam, ale coÅ› za coÅ› :(
A jak u Was? w pracy ze względu na Nowy Rok cisną? Studentów nie pytam, bo odpowiedź znam.. :D

A co do reszty.. pytałam na fanpages, ale odzew był marny.. może tutaj mi się uda? :)
Czy ktoÅ› zna, lub sam ogarniam jÄ™zyk html, c++, lub coÅ› w ten deseÅ„? 
MarzÄ… mi siÄ™ zmiany na blogu, a bez tego ni rusz.. Za wszelkÄ… pomoc mam przygotowane wynagrodzenie..
Prosiłabym o jakikolwiek kontakt/pomoc.. :) Będę bardzo wdzięczna!!! :)

A tak na szybko dzisiaj, bo czas ucieka.. zaraz na zajęcia, bardzo długie zajęcia..
A dzisiaj chciałam podsunąć Wam pomysł na świąteczny domek z piernika :)
Tak, tak- wiem, że już po świętach, ale szczerze mówiąc? Mnie aura piernikowego domku udzieliła sie dopiero niedawno.. Wiecie- mróz, opady śniegu, etc.. :)
Dlatego też pokazuję Wam go teraz, a przepis przecież nie zginie- będzie dostępny cały rok :) Także spokojnie możecie przygotować go w tegorocznym grudniu.. :D
Ja swój przygotowaÅ‚am wraz z koleżankÄ… z KoÅ‚a Naukowego :) OsobiÅ›cie od zawsze chciaÅ‚am wykonać domek piernikowy, ale efekt.. przerósÅ‚ moje najÅ›mielsze oczekiwania! :) Wiem, że to nieskromne, ale na prawdÄ™.. 
Ale caÅ‚oÅ›ci towarzyszyÅ‚ strach, niepokój i obawa: " Czy wyjdzie?!" 
Miałyśmy przygody i boczną ścianę robiłyśmy dwa razy, bo podczas przenoszenia pękła..
Był pot, były łzy i śmiech.. ale.. było warto! :)

W konkursie żadnego miejsca nie zajął, ale mimo wszystko.. jest dla mnie dumą.. :)
Całość jest oczywiście bardzo pracochłonna i polecam zarezerwować dla niego jakieś 2-3 dni, wtedy pracę na pewno na spokojnie sobie rozłożycie :)
No i jakże by inaczej- jest jadalny co do jednego ziarenka! :)
Także po świętach można pałaszować.. Albo zostawić na kolejne ;)

Zapraszam po przepis i dużo zdjęć...! :)


Domek z piernika

Składniki:
Ciasto
-600 g mÄ…ki pszennej
-250 g margaryny do pieczenia (można zastąpić masłem, jeśli zamierzacie domek zjeść)
-200 g cukry

-2 łyżki kakao
-7 łyżek płynnego miodu lub golden syrupu
-1,5 - 2 płaskie łyżeczki sody oczyszczonej
-5 łyżeczek przyprawy korzennej do piernika

-1 opakowanie landrynek (w jednym kolorze)
Lukier*
-1 białko
-220-240g cukru pudru (dobrej jakości!)
-w przepisie zużyto okoÅ‚o 6 biaÅ‚ek 
Masa cukrowa
-u nas kupna
Pozostałe:
-barwniki według uznania

Wykonanie:
Ciasto
Do garnuszka włożyć margarynę, cukier, miód lub golden syrup. Podgrzać, do rozpuszczenia cukru i masła, mieszając od czasu do czasu.
Zdjąć z palnika, lekko przestudzić (ale może wciąż być ciepÅ‚e). 
Do misy miksera wsypać mÄ…kÄ™, sodÄ™, przyprawy, wymieszać. Dodać przestudzonÄ… miksturÄ™ maÅ›lano - cukrowÄ…. Zmiksować na gÅ‚adkÄ… masÄ™. JeÅ›li masa bÄ™dzie zbyt sypka można dodać Å‚yżkÄ™ miodu. 
Masę piernikową wałkować na grubość 4 - 5 mm (grubsze ściany są solidniejsze).
Wycinać ściany domu, dach i potrzebne elementy, np. dach, renifery, czy sanie z Mikołajem.
Można wycinać na lekko oprószonej mąką powierzchni, następnie przenosić na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Polecam wałkować na blacie, ale wycinać kształty bezpośrednio na cieście, które bezpośrednio położone, rozwałkowane jest już na blaszce.
W miejsce okien wsypać kilka pokruszonych landrynek**.
Piec w temperaturze 180ºC przez około 12 minut. Ważne, że brzegi powinny się zacząć wyraźnie brązowić.

Podczas podnoszenia z blaszki uważać na elementy z landrynkami- uwielbiają pękać.. Należy je podnosić lekko przestudzone, ale nie zimne!
Ostudzić i pozostawić.
Lukier
Białko utrzeć z cukrem pudrem mikserem. Nie powinno być najmniejszych grudek w lukrze.
Lukier powinien być bardzo gęsty. Gęsty na tyle, że będzie się dało z niego zrobić wzorek. Można zrobić próbę: wziąć na patyczek do szaszłyków małą ilość lukru i zrobić wzorek - nie powinien się rozlewać.
Do wyciskania lukru używać worka cukierniczego z różnymi koÅ„cówkami, woreczek z wyciÄ™tÄ… koÅ„cówkÄ…, lub co kto wie, że sprawdzi siÄ™ jako wyciskacz lukru :) 
Lukier można zabarwiać barwnikami spożywczymi - wtedy trzeba dodać więcej cukru pudru, bo lukier się rozwodni.
Niewykorzystany, dobrze się przechowuje przez noc w temperaturze pokojowej, ale koniecznie w woreczku. Jeśli zastygnie zbyt mocno, wystarczy dodać odrobinę wody.

Całość
Dekorowanie zaczynamy od ścian. Nigdy nie sklejamy domku, a potem go dekorujemy.
Tym samym lukrem sklejałyśmy domek, co dekorowałyśmy.
Można do lukru dodać barwnik- jak pisałam wcześniej :)
U nas: kokardka, oraz prezenty w saniach to masa cukrowa odpowiednio ukształtowana.
A teraz sklejanie:
Każdą ścianę osobno, jeżeli sklejacie np front z lewą stroną, to sklejacie tylko tyle. Podkładacie np kartonem z mlekiem, lub coś.
Pozostawiacie na jakieÅ› 30 min-1,5h.
Potem druga ściana, etc..
Najgorzej jest z dachem i on zastyga najdłużej. Nasz był bardzo ciężki poprzez dachówki, dlatego na niektórych zdjęciach widzicie wykałaczki- pozostawione na czas stygnięcia- tutaj dałyśmy mu ok 12h, czyli noc.


* Lukier- najlepiej robić małymi partiami, aby nie zastygał. Czy nie 6 białek od razu, a np 2/3 białka i potem ponownie.
**Landrynek jednego kolor.
*** Szablon wedle uznania, kto jaki preferuje. Tutaj jest link, z którego ja korzystałam, malując go ręcznie na pieprze i wycinając :)
























Smacznego!

Jak co rocznie i tym razem: wesołych, radosnych Świąt Wam życzyć...




Kochani!

Dzisiaj szybko, dzisiaj mało..
Wiem, że wielu z Was zabieganych jest by zdążyć dopiec karpia, skleić dwa zapomniane uszka, czy po prostu- siąść już do Wigilijnego stołu.. :)
Dlatego chciałabym...
Życzyć Wam wszystkim, czy małym, czy dużym, czy stałym, czy tylko chwilowym gościom na moim blogu..

Szczęścia i Radości, Miłości i Spokoju.. :)
By te Święta, by kolejny dni po Świętach przypominały nam jak ważna jest rodzina, jak ważny wspólny posiłek.. :)
o Zdrowiu zapomnieć nie mogłam- co byśmy bez niego poczęli?! :)
Aaa.. i najważniejsze! Pamiętajcie, co świętujemy: Narodziny Zbawiciela, zatem i o Nim w tym dniu pamiętajmy :)

Dlatego raz jeszcze


Wesołych Świąt!!


Finałowe Danie, dobre nie na śniadanie, czy wygrywanie.. :) Kopytka z bobu, ot co!

Kochani! Dzisiaj już sobota.. Minęło równe 7 dni, a ja nadal nic nie napisaÅ‚am..  Nie wiem jakim cudem, wydaje mi siÄ™, jakbym dopiero wczoraj w nocy wróciÅ‚a ze zmagaÅ„..! Ech, czasami czÅ‚owiek narzeka, ze za dużo tego czasu, że nudzi siÄ™.. Ale ja chyba zacznÄ™ w drugÄ… stronÄ™: GDZIE mi ten czas UCIEKA?! :)
To może zacznę opowieść.. Opowieść nie o tym jak wygrałam, ale o tym jak nauczyłam się wiele, jak zmieniłam się i ja i moje podejście.. i o tym jak poznałam najlepszych ludzi na świecie.. :)




A więc.. W sobotę odbył się Wielki Finał BlogerChefa w Windsor Palace Hotel****, do którego trafiłam dzięki zwycięstwu II półfinału. Udział wzięli również zwycięzcy pozostałych półfinałów, a więc: Joanna (Na cztery widelce), Anna (Czosnek w pomidorach), Martyna (Smakiem pisany) oraz tegoroczny i jakże zasłużony zwycięzca Paweł (Kuchnia Słonia).
Oczywiście jak to ze mną bywa-przyjechaliśmy na ostatnią chwilę.. a tak! Liczba mnoga, bo oczywiście nie mogło zabraknąć ze mną Mistrza Naleśników, który zawsze i wszędzie dzielnie mnie wspiera.. :) W moim transporcie udało mi się również po drodze zgarnąć Anetę (Planeta Smaku), oraz tradycyjnie Madzię (Breakfast time) i Maję (Pozytywne Żywienie)-wiem, że bez nich ten czas nie byłby tak cudownym.. :)






Gotowanie zaczęło się kilkanaście minut po 11, a skończyło ok godziny 16.. Dla mnie? Było to dosłownie 5 minut..!
Nie pamiętam jak zaczęłam i skończyłam.. Wpadłam w tooootalny amok kuchenny :D
Cały finał polegał na dwóch rundach:
-pierwsza to przygotowanie wcześniej zgłoszonego dania
-druga: przygotowanie dania z dwoma obowiÄ…zkowymi produktami
O ile w pierwszej wiedziałam, co robić, w drugiej miałam pustkę.. Działałam instynktownie, haha, jak zwierzę podczas polowania.. :D








Dania zgłoszone przez finalistów osobiście mnie zaskoczyły, pokazały bardzo wysoki poziom.. Jagnięcina, przepiórka.. o mamoo! Ja na co dzień nie słyszałam o takich cudeńkach w mojej kuchni, a co dopiero je przygotowywać.. :) Wielkie chapeus bas dla Was Blogerzy! :)
Daniem zgłoszonym przeze mnie były... kopytka z bobu.. Tak, tak-nic nadzwyczajnego wiem.. Ale zgłaszając to danie nie myślałam o tym, jak będzie prezentować się przy reszcie, czy jak będzie brane przez jury do oceny.








 Sami jurorzy ocenili danie jako: smaczne i udane, jednak brakowaÅ‚o miÄ™ska, i na główne danie dla nich nie pasowaÅ‚o.. Ważne jednak, że smak byÅ‚! :)
Druga runda? Całkowite improwizacje i to nie tylko u mnie na talerzu! :)
Z wielkim napięciem i skupieniem słuchaliśmy Szefa Jury Mirka Drewniaka, który tłumaczył zasady i dla przekory wydłużał czas oczekiwania.. A przecież my tak bardzo chcieliśmy wiedzieć, co kryje się pod Black Box'em! :)
I wtedy padły te wyczekiwane słowa: "Podnieście Black Box'y" i nastała cisza.. Każdy, dosłownie każdy spodziewał się kawałka mięsa, krewetki czy może ryby..

 






 Ale imbir i żurawina!? Zaskoczenie.. Ale wÅ‚aÅ›nie na tym polega zabawa! Liczy siÄ™ tu i teraz..
Potem tylko 2 minut na to, by podbiec do stołu, zabrać coś co mogłoby wydawać się przydatne i wziąć się do roboty..! :)
Czy ktoś zrobił deser? Niee..!
Wszyscy jednogłośnie podstawiliśmy na mięcho :D
Co tym razem udało mi się przygotowa�
hah..! Ku zaskoczeniu samej siebie.. Zrobiłam pierwszy raz w życiu stek..! Tak, tak!
W imbirowej marynacie, z sosem żurawinowym na bazie wina.
Ocena jury: doobre to! I uśmiech na mojej twarzy.. Ulga, stres zszedł i teraz mogłam na spokojnie zacząć się bawić! :)





Najlepsze w całej tej zabawie było to, że.. nie ważne, czy miałeś coś na swoim stanowisku, czy nie.. Mogłeś to spokojnie pożyczyć od innego finalisty-z chęcią dawaliśmy sobie nawzajem produkty, bo przecież nie każdy zdążył pomyśleć, czy będzie czegoś potrzebował czy nie. Nie było chorej rywalizacji, czy działania na szkodę drugiej osoby.
Wieczorem na uroczystej kolacji dowiedzieliśmy się o wynikach konkursu. Jak już wspominałam wygrał Paweł, i jak dla mnie był to wynik jak najbardziej sprawiedliwy i do przewidzenia :)





DziÄ™ki sponsorom wszyscy z nas otrzymali mega, genialne i bogate prezenty! Na prawdÄ™.. chyba jeszcze nigdy nie widziaÅ‚am tyle bogactwa na jednej scenie! 
Wielkie Woooow!
Ale to nie koniec atrakcji.. Zaraz tuż po konsumpcji przygotowano dla nas pokaz jak przygotować.. jadalne owady! Dokładnie.. Nie, nie przejęzyczyłam się, nie chciałam napisać owoce, obiady.. Tam ma być OWADY :D
Dooobra, przyznam się.. Nie jadłam ich, no nie mogłam.. Ale byli chętni, oj byli! I powiem Wam, że mieli uśmiechnięte miny kiedy przeżuwali tych oto tu malutkich robaczków.. :D








A co wieczorem? A wieczorem.. Wieczorem-dyskoteka! Bo Hotel posiada również salę klubową, w której dość długo udało nam się zabawić z innymi uczestnikami.. Na tyle długo, że gdy kładłam głowę do poduszki witało mnie wchodzące słońce.. :)
Czy byÅ‚o warto? Ba! 
Za nic nie oddałabym ani jednej minut z tych dwóch weekendów..





Ale wracajÄ…c to wiem, że caÅ‚ej zabawy nie byÅ‚oby gdyby nie.. 
Organizatorzy! To Kasia Szatkowska i Marek Bielski mają siłę, moc i odwagę by działać, by zrzeszać.. By tworzyć takie cuda, jakim jest BlogerChef, jakim są te warsztaty!
Dziękujemy Wam! :)
Całej zabawy i nagród (!!) nie byłoby również bez sponsorów :)




Dzięki tej "akcji" poznałam wiele osób, wiele bliskich mi osób.. :) Przecież to oni mnie wspierali na finale, to oni stali dzielnie przy moim stanowisku i dopingowali.. To dzięki nim mam do kogo napisać, z kim porozmawiać :)




Ale też.. Dzięki finałowi zrozumiałam, że gotowanie to nie tylko.. Masz przepis i ugotujesz. Zrozumiałam, że wygranie półfinału nie było przypadkowe, ale to, że nie wygrałam finału również. Że daleka droga przede mną, muszę poznać wiele tajników kulinarnych, obcować z nimi, by umieć. Bo praktyka czyni mistrza, kochani.
I dzięki półfinałowy uwierzyłam w siebie. Uwierzyłam, że ten blog nie jest tylko dla mnie.. Że mam czytelników, że to co przygotuje może być smaczne.
Tak-nie mam zbyt dużego wsparcia w domu, dlatego wygrana w półfinale wiele dała mi do własnego poczucia tego, że coś potrafię.
Ale to finał sprowadził mnie na ziemię-masz potencjał, wykorzystaj go! Naucz się :)
Dlatego zachęcam Was-nie bójcie się próbować, startować.. Porażka to też zwycięstwo..!!
Jasne, każda wygrana cieszy, ale ja np cieszę się, z wygranej Pawła i wiem, co powinnam czerpać z przegranej (o ile mogę tak napisać.. :D).
Mam nadzieje, że wiecie co mam na myÅ›li.. 

Dziękuję BlogerChefowi za ludzi, za naukę! To wiele :)








Ale tak jak wiecie.. U mnie nie ma wpisu bez przepisu :D
Dlatego dzisiaj dzielÄ™ siÄ™ z Wami przepisem na kopytka! :)
Szczerze powiem.. U mnie kopytka zawsze na słodko i z masłem :D Dlatego też nie wyobrażałam sobie do nich towarzystwa mięcha..
Ale, ale! Wszystko jest możliwe!
Zachęcam Was do ich spróbowania (nawet największych przeciwników bobu w stanie tylko ugotowanym), zakochacie się!
Ja bób zdzierżę tylko w tej postaci i kocham go w formie kopytek.

To, co.. Gotowi by poznać nowe smaki?! :)

Kopytka z bobu z sosem miętowo-bazyliowym

Składniki:
Kopytka:
-600g bobu
-1 jajko
-2 zÄ…bki czosnku
-100g mÄ…ki + do podsypania
-sól, pieprz do smaku
-cukier, sól do gotowania
Sos:
-garść świeżych liści bazyli
-garść świeżych liści mięty
-1 łyżeczka soku z cytryny
-120g jogurtu naturalnego
-1-2 łyżki oliwy/oleju
-sól, pieprz do smaku
Dodatkowo:
-orzeszki pini

Wykonanie:
Kopytka:
Bób ugotować z 1 łyżeczką cukru w wodzie. Zaraz po zagotowaniu dodać 1,5 łyżeczki soli.
Gotować ok 15-20 minut.
Następnie ostudzić i obrać.
Odmierzyć do osobnej miski 320g i zgnieść jak ziemniaki na kopytka.
Dodać jajko,oraz przepuszczony przez praskę czosnek. Wymieszać.
Następnie dodawać porcjami mąkę i mieszać łyżką, aż ciasto wchłonie mąkę.
Z gotowego ciasta turlać wałki i kroić kopytka.
Gotować we wrzątku ok 1 minut.
Podawać z sosem i prażonymi orzeszkami.
Sos:
Listki mięty i bazylii dokładnie opłukać i wysuszyć.
Zblendrować z oliwą i sokiem z cytryny.
Następnie dodać jogurt, przyprawy i ponownie zblenderować na jednolitą masę.
Dodatkowo:
Orzeszki uprażyć na suchej, teflonowej patelni.

















  
Smacznego!